Rząd Chile chce jako pierwsze państwo na świecie wprowadzić tzw. paszporty immunologiczne. Otrzymałyby je osoby, które zostały wyleczone z COVID-19, a testy nie wykazały już obecności koronawirusa w ich organizmach. Dokument - wydawany w formie papierowej lub elektronicznej - pozwalałby na niestosowanie się do restrykcji sanitarnych. Jego posiadacze mogliby również wrócić do pracy i podróżować. Jak podaje "Washington Post", w Chile z koronawirusa udało się wyleczyć 4,6 tys. osób.
Pomysł władz został skrytykowany przez chilijskich naukowców, a w piątek komunikat w sprawie paszportów immunologicznych wystosowała Światowa Organizacja Zdrowia. "Jak dotąd nie znaleziono jednoznacznego dowodu na to, że osoby, które wyleczono z COVID-19 i które wytworzyły przeciwciała, były całkowicie odporne na ponowne zachorowanie. Osoby, które są przekonane o tym, że nabyły całkowitą odporność na ponowne zakażenie, mogą ignorować zalecenia służb sanitarnych. Wprowadzenie paszportów immunologicznych może przyczynić się więc do rozprzestrzeniania wirusa" - czytamy w komunikacie WHO.
"Większość badań wykazuje, że w organizmach ozdrowieńców zostały wytworzone przeciwciała. Jednak w niektórych przypadkach ich poziom jest bardzo niski, co może wskazywać, że kluczowa w procesie zdrowienia jest też odporność komórkowa [...]" - twierdzą eksperci Światowej Organizacji Zdrowia.
W Chile od wybuchu pandemii odnotowano ponad 12 tys. zakażeń koronawirusem. Zmarły 174 osoby.