W środę 15 kwietnia na dwóch oddziałach Szpitala Wojewódzkiego im. Mikołaja Kopernika w Koszalinie potwierdzono zakażenia koronawirusem. Oddziały: wewnętrzny i kardiologiczny zostały zamknięte, a część personelu skierowano do odbycia dwutygodniowej kwarantanny.
Jak informuje TVN24, małżeństwo lekarzy postanowiło spędzić kwarantannę w izolatorium. W tym przypadku było to mieszkanie, którym dysponuje koszalińska placówka. Mieszkańcy budynku nie chcieli jednak wpuścić medyków do środka, pomimo zapewnień o braku jakiegokolwiek zagrożenia. - [Mieszkańcy - red.] Dowiedzieli się, że jest to małżeństwo lekarskie. Informacje o tym, że mają wynik ujemny, że jest to czysto administracyjna konieczność, aby oni przebywali w tej kwarantannie, do tych mieszkańców nie docierały - powiedział w rozmowie z TVN24 Cezary Sołowij, rzecznik koszalińskiego szpitala.
- Narastały emocje, pojawiała się agresja, na szczęście tylko słowna. Konieczna była jednak interwencja policji, która dopiero umożliwiła spokojne dotarcie tych osób na kwarantannę. Z jednej strony spotykamy się z postawami pełnymi empatii, a z drugiej strony niestety coraz częściej spotykamy się z przejawami niezrozumiałej agresji - tłumaczył Sołowij.
- Jednego dnia bije się lekarzom brawo, a drugiego nie wpuszcza ich do mieszkań czy sklepów. Tak nie można. Ci ludzie ratują ludzi. Jutro mogą uratować wasze życie - apeluje Katarzyna Krystosik-Łasecka, Prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Koszalinie, cytowana przez "Gazetę Wyborczą".
To nie jedyny taki przypadek z ostatnich dni. Brawa z balkonów zostały zastąpione przez hejt i szykany - alarmują polscy lekarze i pielęgniarki, którzy na co dzień walczą na pierwszej linii frontu z koronawirusem. Niektórzy z nich spotykają się z ostracyzmem w sklepach i wśród znajomych. Jedna z piekarń w Poznaniu zamieściła na szybie komunikat, by pracownicy medyczni "powstrzymali się od zakupów". Więcej na ten temat >>Lekarze i pielęgniarki: brawa zastąpił hejt. "Zaraz syfa nam przyniesie", "Do sklepu nie wpuszczamy"