Boris Johnson przeszedł zakażenie koronawirusem. Z powodu choroby spędził tydzień w szpitalu, z czego trzy doby na oddziale intensywnej terapii. Premier Wielkiej Brytanii nie potrzebował pomocy respiratora, ale jego stan był ciężki. Po wyjściu ze szpitala przeniósł się do pałacu Chequers, wiejskiej rezydencji brytyjskich premierów, gdzie przechodzi rekonwalescencję.
Z doniesień brytyjskich mediów wynika, że Boris Johnson czuje się już na tyle dobrze, że wykonuje wiele spośród swoich obowiązków. Codziennie rozmawia ze swoim zastępcą ministrem spraw zagranicznych Dominikiem Raabem, otrzymuje rządowe dokumenty, śledzi obrady Izby Gmin. W ostatnich dniach rozmawiał też telefonicznie z prezydentem USA Donaldem Trumpem i królową Elżbietą II.
"The Telegraph" informuje, że choć Boris Johnson wciąż przechodzi rekonwalescencję po chorobie, wróci do pracy w pełnym wymiarze już w nadchodzący poniedziałek. Powód? Rosnące podziały w brytyjskim rządzie. Dziennik informuje, że polityków poróżniła kwestia luzowania wprowadzonych obostrzeń. Część z nich chce jak najszybszego powrotu do normalności, bo utrzymanie restrykcji jest bardzo kosztowne dla brytyjskiej gospodarki, część opowiada się z kolei za ich utrzymaniem, bo zbyt szybkie odmrożenie kraju może spowodować drugi szczyt epidemii koronawirusa.