Po zaledwie dwóch godzinach umorzone zostało śledztwo dotyczące prowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób podczas organizacji wyborów prezydenckich w trakcie epidemii koronawirusa. Postępowanie w czwartek popołudniu wszczęła prokurator Ewa Wrzosek. Na początku nie było wiadomo, kto umorzył postępowanie. W piątek przed południem pojawiła się informacja, że decyzję podjęła zastępczyni prokuratora rejonowego Warszawa-Mokotów Edyta Dudzińska.
- Niestety, nie miałam okazji i nie przekazano mi jeszcze informacji o tym, na jakiej zasadzie sprawa została przejęta przez nią i została zakończona przez nią osobiście - powiedziała w rozmowie z TVN24 prok. Wrzosek. Jak powiedziała, w czwartek jej przełożonej nie było w pracy. - Gdy ja opuszczałam pracę, kończyłam swoje obowiązki, pani prokurator Dudzińskiej nie było w prokuraturze - stwierdziła.
Na pytanie, czy wiceszefowa prokuratury rejonowej mogła podjąć decyzję zdalnie, przyznała, że byłoby to możliwe, gdyby akta były zdigitalizowane. - Natomiast one nie były zdigitalizowane, więc pani prokurator musiałaby fizycznie te akta mieć w ręku, żeby zapoznać się z nimi i podjąć decyzję - powiedziała.
Z kolei w rozmowie z Onetem Wrzosek powiedziała, że Dudzińska "chyba w trybie ekstraordynaryjnym, już po godzinach urzędowania, pojawiła się w prokuraturze i wówczas tę decyzję podjęła". - To oznacza, że z tych trzech godzin, czas na podjęcie decyzji o umorzenie jeszcze bardziej się skrócił - powiedziała. Podkreśliła też, że jej przełożona może przejąć sprawę i w takiej sytuacji "z tą sprawą może zrobić wszystko".
W rozmowie z dziennikarzem TVN24 Wrzosek zwróciła uwagę, że w toku postępowania planowała przeprowadzić czynności z udziałem "osób, które aktualnie wiążąco podejmują decyzje w kwestii wyborów, które nie powinny być przeprowadzone". Przyznała, że "jedną z osób, które planowała przesłuchać" był Jacek Sasin. - Nie wykluczam, że z zeznań pana ministra wynikałyby dalsze czynności wymagające zweryfikowania, w tym również określone osoby, które należałoby przesłuchać - powiedziała. - Nie wykluczam, że mógłby być to premier Mateusz Morawiecki, pani marszałek Sejmu Elżbieta Witek, która przedmiotowe wybory zarządziła. Trudno mi teraz spekulować, bo to zależałoby od bieżących wyników przesłuchań - dodała. Jak dodała, możliwe, że również Jarosław Kaczyński zostałby wezwany do prokuratury jako świadek.