Przypomnijmy, że ustawa o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. została uchwalona przez Sejm i trafiła do Senatu, gdzie czeka na dalsze prace. Opinie na temat procedowanego dokumentu wydają kolejni eksperci, m.in. Zarząd Główny Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych i Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Druga ze wspomnianych organizacji krytykuje pomysł przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych w maju z wielu powodów - zarówno zdrowotnych, jak i organizacyjnych oraz prawnych.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC) wskazuje, że wybory korespondencyjne nie będą bezpieczne - zarówno dla osób roznoszących pakiety wyborcze, jak i samych wyborców.
"Przygotowanie, dystrybucja oraz zbieranie pakietów wyborczych mogą okazać się równie łatwym sposobem transmisji choroby, co wizyta w lokalu wyborczym. Na stosunkowo długi okres utrzymywania się patogenów wirusa COVID-19 na powierzchni przedmiotów wskazują badania naukowe. Zgodnie z ich wynikami patogeny wirusa wykrywalne były na powierzchniach kartonowych nawet po 72 godzinach od ich zaaplikowania. O tym zaś, jak groźne konsekwencje zdrowotne może nieść przenoszenie się patogenów wirusa za pośrednictwem papieru, świadczy przykład z Afganistanu, w którym drogą tą zaraziło się ponad 20 osób mających kontakt z dokumentem pochodzącym od osoby zakażonej" - pisze HFPC.
W opinii znajduje się także szczegółowa analiza sposobu, w jaki miałyby zostać przeprowadzone majowe wybory. Autorzy wskazują, że kontrowersje wzbudza m.in. to, jak dostarczane będą pakiety wyborcze. Zauważają, że w dokumencie nie przewidziano wymogu doręczenia pakietów do rąk własnych wyborców, co może powodować, że pakiety wyborcze będą kradzione, niszczone czy też wypełniane przez kogoś innego. Wątpliwość HFPC budzi także to, że pakiety wyborcze nie będą musiały zostać wrzucone do skrzynki pocztowej.
"W praktyce więc skutecznym sposobem doręczenia pakietu może być, zdaniem ustawodawcy, przerzucenie pakietów przez płot, wetknięcie w drzwi czy furtkę. W praktyce więc pakiety wyborcze chronione będą słabiej niż jakakolwiek przesyłka odbierana za pomocą tzw. paczkomatu" - czytamy w dokumencie.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka wskazuje także, że niektórzy wyborcy mogą otrzymać dwa pakiety wyborcze. Dlaczego? Organizacja stawia za przykład osoby przebywające w zakładach leczniczych, domach opieki czy zakładach karnych.
"Zgodnie z art. 29 § 1 k.w. spis wyborców w tego rodzaju jednostkach sporządza się na podstawie wykazów osób, które będą w nich przebywać w dniu wyborów. Teoretycznie więc osoba przyjęta do jednostki penitencjarnej powinna również w niej otrzymać pakiet wyborczy. Rodzi się jednak oczywiste pytanie o to, co stanie się z pakietem wyborczym wysłanym na jej pierwotny adres? Wątpliwości tej ustawa nie rozwiewa" - wskazuje HFPC.
Zdaniem ekspertów problemem może okazać się także dopisanie do spisu wyborców, w związku z czym wyborcy przebywający poza adresem zameldowania będą mieli trudności w oddaniu głosu.
Istotne problemy wystąpią także w organizacji wyborów prezydenckich poza granicami kraju. Prawnik HFPC Marcin Wolny uważa, że ustawa faktycznie pozbawia możliwości wzięcia udziału w głosowaniu tych obywateli, którzy w dniu wyborów nie będą w Polsce. Fundacja zauważa, że wyborcy znajdujący się za granicą będą zobligowani do zgłoszenia właściwemu konsulowi zamiaru głosowania w terminie do 14 dni przed dniem wyborów, a więc - jeśli wybory miałyby się odbyć w pierwotnym terminie - do najbliższej niedzieli, 26 kwietnia. Rzecz w tym, że termin ten upłynie, zanim ustawa o szczególnym zasadach przeprowadzania wyborów prezydenckich zostanie przyjęta, bo Sejm pochyli się nad nią dopiero 7 maja. HFPC wskazuje także, że według ustawy każda osoba, która wyrazi chęć głosowania za granicą, będzie musiała przekazać konsulowi numeru ważnego paszportu. Problemem jest to, że niektórzy obywatele nie mają paszportów i wyjechali za granicę np. na podstawie dowodu osobistego.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka zauważa także, że proponowane rozwiązania pozwalają na oddanie głosu za kogoś innego, w tym za prezydenta Andrzeja Dudę.
"Wyborca, który zdecyduje się skorzystać ze swego głosu, będzie zobowiązany do podpisania oświadczenia o osobistym tajnym głosowaniu, wpisania swego imienia i nazwiska oraz numeru PESEL. […] Zakres danych wymaganych w tej sytuacji przez ustawodawcę jest relatywnie niewielki. Dostęp do danych Krajowego Rejestru Sądowego czy Ksiąg Wieczystych pozwala na łatwe ustalenie takich danych dla milionów obywateli Polski, w tym chociażby Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. W rezultacie możliwe jest, że ktoś wpisze w odpowiednie oświadczenie dane Prezydenta RP i zagłosuje za niego. O ile głos ten zostanie wcześniej wyjęty ze specjalnej skrzynki oddawczej i odnotowany w spisie wyborców, głos faktycznie oddany przez Prezydenta RP będzie musiał być uznany za nieważny" - pisze HFPC.
Fundacja uważa także, że listonosze będą mieli możliwość przekazania części pakietów wyborczych osobom, które chciałyby sfałszować wybory. Krytykuje także pomysł powoływania gminnych obwodowych komisji wyborczych, które zdaniem HFPC będą zbyt małe (ma w nich zasiadać maksymalnie 45 osób).
"Niska liczba członków komisji w porównaniu do liczby potencjalnie głosujących może także stanowić zagrożenie dla terminowego ogłoszenia wyników wyborów" - ostrzega Helińska Fundacja Praw Człowieka.
Fundacja podsumowuje swoją opinię, stwierdzając, że ustawa przyjęta przez Sejm jest pełna "luk, nieścisłości i błędów", a organizacja wyborów prezydenckich na jej podstawie grozi naruszeniem powszechności, równości i tajności głosowania.
"Powszechnie dostępne dane, a także przedłożone opinie ekspertów z zakresu chorób zakaźnych wskazują, że głosowanie korespondencyjne również obarczone będzie ryzykiem rozprzestrzeniania się wirusa COVID-19. W prosty sposób jedna decyzja ustawodawcy może więc zmarnować znaczny wysiłek społeczny włożony w powstrzymanie epidemii i wtrącić Polskę w długie miesiące trwania w ekonomicznym kryzysie. Upór przy organizowaniu wyborów prezydenckich w takich warunkach może skończyć się tylko w jeden sposób. Wyborczą kompromitacją. Aktem powszechnie kontestowanym i krytykowanym. Wyborami, które prawdziwe wybory przypominać będą jedynie z nazwy" - podsumowują eksperci HFPC.