Jak podaje Onet remdesivir trafił do szpitala zakaźnego we Wrocławiu jako dar od firmy Gilead, która prowadzi też badania kliniczne tego środka. Lek podawany będzie 10 osobom zakażonym koronawirusem, u których rozwinęła się niewydolność krążeniowo-oddechowa.
- To lek, który nie sprawdził się przy wirusie eboli, teraz jest testowany na całym świecie w stanach związanych z zakażeniem COVID-19. Na tych warunkach otrzymaliśmy ten lek i w ten sposób będziemy go stosować. Choć wolałbym go podawać wcześniej, kiedy jest masywna replikacja wirusa, a nie w przypadku, gdy dochodzi już do zaawansowanego zapalenia płuc - powiedział ordynator oddziału zakaźnego szpitala przy ulicy Koszarowej profesor Krzysztof Simon.
- Leki, które do tej pory stosowaliśmy, sprawdziły się w leczeniu SARS1 i MERS. Remdesivir natomiast jest lekiem działającym na inny enzym polimerazy. Na podstawie badań prowadzonych w USA i we Włoszech mamy nadzieję, że będzie działał na wirus na etapie mnożenia się - dodał lekarz.
Profesor Simon od kilku tygodni zajmuje się leczeniem pacjentów zakażonych koronawirusem, a w ich leczeniu stosuje mieszankę leków retrowirusowych, m.in. na HIV i malarię. Po zastosowaniu takiego leczenia wyzdrowiała między innymi 90-letnia pacjentka, która miała choroby współistniejące i była w grupie ryzyka. - Wydaje się, że u części ludzi to leczenie spowalnia albo zmniejsza liczbę osób, które przechodzą w stan kompletnej niewydolności oddechowej - ocenił terapie prof. Simon.
Wczoraj w rozmowie z Gazeta.pl profesor prognozował, kiedy w Polsce może nastąpić największy wzrost zakażeń koronawirusem. Według Krzysztofa Simona szczyt zakażeń przesunie się na początek maja.