Pierwszy raz od 56 lat Droga Krzyżowa w Wielki Piątek nie odbyła się w Koloseum. Pandemia koronawirusa wymusiła na wszystkich zmiany, epidemia sprawiła też, że w tym roku, wyjątkowo, wszystko rozegrało się przed bazyliką św. Piotra w Watykanie. Co więcej - bez udziału wiernych.
Droga Krzyżowa w czasie epidemii, przy pustkach na dotychczas wypełnionym ludźmi placu, mniejsze oświetlenie, a w centrum tego papież Franciszek - wszystko to robi porażające wrażenie. Do noszenia krzyża wyznaczono dwie grupy: jedną złożoną z więźniów, a drugą z przedstawicieli personelu medycznego Watykanu.
Trasę Drogi Krzyżowej wyznaczono natomiast wokół placu św. Piotra. Pierwsze osiem stacji usytuowano wokół obelisku na placu, a pozostałe poprowadzono w stronę wejścia do bazyliki św. Piotra.
Wcześniej papież Franciszek przewodniczył Liturgii Męki Pańskiej w zamkniętej bazylice świętego Piotra. Oprócz sprawujących liturgię w nabożeństwie wzięło udział kilka osób. Papież zgodnie z tradycją nie wygłosił kazania. Franciszkanin Raniero Cantalamessa, Kaznodzieja Domu Papieskiego, powiedział w homilii, że krzyż Chrystusa zmienił sens ludzkiego bólu i cierpienia, fizycznego i moralnego.
Cantalamessa nawiązał też do pandemii, mówiąc:
Wystarczył najmniejszy, bezkształtny element natury - wirus, aby nam przypomnieć, iż jesteśmy śmiertelni, a potęga militarna i technologia nie wystarczą, żeby się uratować.
Nawet ustawiony na pl. św. Piotra krzyż ma swoją symbolikę. Od końca marca stoi tam bowiem krucyfiks z kościoła św. Marcelego na Corso w Rzymie. Serwis Polonia Christiana wskazuje, że ten krzyż jest uznawany za cudowny. Najpierw ocalał z pożaru świątyni w 1519 roku, a trzy lata później, gdy Rzym nawiedziła epidemia dżumy, chodzono z nim przez miasto. Tam, gdzie trafiał, choroba miała ustępować.