Władza niedawno wydłużyła szereg restrykcji, do których muszą się stosować Polki i Polacy, a wszystko pod rygorem dotkliwych kar finansowych. Jednak jak pokazały wydarzenia z 10 kwietnia, zakaz zgromadzeń powyżej dwóch osób nie obowiązuje wszystkich.
W 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej reprezentacja obozu władzy, w tym premier Mateusz Morawiecki, marszałkini Sejmu Elżbieta Witek czy prezes PiS Jarosław Kaczyński, składali wieńce. Na zdjęciach widoczne było, że zebrani stoją blisko siebie, bez przestrzegania obowiązku zachowania między sobą odległości dwóch metrów, bez maseczek czy choćby zakrytych twarzy. Te kadry spotkały się z krytyką polityków opozycji, a także komentatorów i dziennikarzy.
Czytaj więcej: PiS składa wieńce, policja mówi: To nie zgromadzenie. "Jawna pogarda wobec ludzi, którzy siedzą w domach
Z kolei stołeczna policja tłumaczyła, że akurat w tym przypadku nie było "zgromadzenia w trybie ustawy". KSP wskazała, że wszystkie osoby "wykonywały swoje zadania w ramach pełnionych urzędów i funkcji".
Ta sytuacja zaowocowała zawiadomieniem do prokuratury, a jego treść udostępnił lider Nowoczesnej Adam Szłapka. Jak poinformował polityk, złożył zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 231 Kodeksu karnego.
Szłapka stwierdza w ten sposób, że "Jarosława Kaczyński i towarzysze" mogli złamać zakazy wprowadzone w trakcie epidemii, a art. 231 Kodeksu karnego traktuje o "nadużyciu uprawnień przez funkcjonariusza publicznego".
Szłapka skwitował to słowami, że "nie może być równych i równiejszych", a pismo adresowane jest do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście. Lider Nowoczesnej wylicza w nim polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy byli na uroczystościach oraz możliwe przepisy przez nich złamane.
"Uczestnicy spotkania bez żadnych zabezpieczeń, w zwartej grupie, przemieszczali się pieszo w centrum stolicy" - podsumowuje polityk.
Do sprawy odniósł się na antenie Polsat News wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik, który stwierdził, że nie był tam prywatnie, a służbowo, więc zarzuty są nietrafione.
Wszystko jest w porządku. Tak samo jak to, że fotoreporterzy, dziennikarze również znajdowali się na tym samym placu
- zapewniał Wójcik, dodając, że "wszystko odbyło się zgodnie z przepisami prawa". Zarzuty Szłapki nazwał "niepoważnymi".