Hart Island to najbardziej wysunięta na wschód część dzielnicy Bronx. Można się tam dostać jedynie łodzią. To największe miejsce masowego pochówku w USA. Początkowo chowano tu żołnierzy poległych w wojnie secesyjnej, ale w późniejszych latach na wyspie wybudowano m.in. zakład psychiatryczny i więzienie. Jak podaje Reuters, grzebano tu również tych nowojorczyków, którzy nie mieli rodziny lub których krewnych nie byłoby stać na pogrzeb.
Zazwyczaj w ciągu tygodnia na Hart Island chowano około 25 osób. Liczba ta zaczęła jednak wzrastać w marcu - obecnie grzebanych jest tam około 25 ciał dziennie.
Wcześniej w pochówku, w zamian za niewielkie wynagrodzenie, pomagali więźniowie.
Ze względów społecznych i bezpieczeństwa osoby skazane przez miasto i przebywające w areszcie nie pomagają w pochówkach w czasie pandemii
- wyjaśnił Jason Kersten, rzecznik departamentu, który nadzoruje pochówki.
Mimo oficjalnych danych amerykański prezydent twierdzi, że liczba zachorowań w Stanach Zjednoczonych będzie teraz spadać.
Jesteśmy prawie pewni, że obecnie jesteśmy już w szczytowym punkcie pandemii koronawirusa w USA. Teraz będziemy schodzić w dół
- powiedział polityk cytowany przez ABC News. Dodał, że liczby przerażają, ale wierzy w to, że ostatecznie ofiar śmiertelnych COVID-19 będzie mniej, niż wcześniej zakładano.
Jak wynika z danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w ciągu ostatniej doby w USA zmarły co najmniej 1783 zakażone koronawirusem osoby (z czego ponad 770 w samym Nowym Jorku). To oznacza, że łączna liczba ofiar śmiertelnych epidemii w Stanach Zjednoczonych wzrosła do 16 478.