Jarosław Gowin w "Gościu Wydarzeń" odpowiadał głównie na pytania odnoszące się do nowego projektu PiS, który dotyczy głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020.
- Polska w czasach historycznego kataklizmu, być może największego od 1945 r. potrzebuje stabilnego rządu. Ze względu na utrzymanie większościowego rządu zagłosowaliśmy, większość z nas, za ustawą zezwalającą na głosowane korespondencyjne - mówił Jarosław Gowin. Dodał jednak, że "nie powinno się tego typu projektów i tematów procedować w tej chwili".
Były wicepremier ubolewa, że politycy nawet "w tak tragicznej sytuacji nie są gotowi do porozumienia". Mówił jednocześnie, że popiera ideę głosowania korespondencyjnego. Jego zdaniem potrzebna jest jednak gwarancja, że wybory nie odbędą się 10 maja.
- W tej chwili każdy z nas bierze odpowiedzialność za swoje decyzje - powiedział. - Mam zaufanie do swoich współpracowników (...). Gdybym był na sali, głosowałby przeciw - wyznał.
Dziś rano Jarosław Gowin, podczas konferencji prasowej, podał się do dymisji. Powodem odejścia wiceministra z funkcji jest odrzucenie przez PiS zaproponowanej przez Porozumienie propozycji poprawki do projektu dotyczącego głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Poprawka ta zakładała dopisanie do projektu PiS, by w najbliższych wyborach każdy mógł głosować korespondencyjnie i by to była jedyna forma oddania głosu, trzymiesięczne vacatio legis. Zdaniem Jarosława Gowina sprawiłoby to, że wybory zostałyby przełożone (więcej na ten temat).
W Polsat News polityk wyjaśnił, że zdecydował się podać do dymisji, ponieważ nie udało mu się przekonać ani Zjednoczonej Prawicy, ani opozycji do proponowanych przez siebie zmian. Dodał, że zachował się razem ze swoimi posłami w sposób odpowiedzialny i że "skrajną nieodpowiedzialnością" byłoby doprowadzenie do powstania rządu mniejszościowego.