Pod koniec marca zakażenie koronawirusem potwierdzono u listonosza z Krakowa. W związku z tym na kwarantannę trafiło 71 pracowników Poczty Polskiej, którzy mieli kontakt z chorym. Również listonosze z innych miast, którzy jeszcze niedawno dostarczali paczki, otrzymują pozytywne wyniki na obecność patogenu. "Do kogo pukali? Co z mieszkańcami, którym przynosili listy, paczki, emerytury?" - pyta portal tvn24.pl, który opisał sprawę.
Poczta Polska oficjalnie potwierdza informację o zakażonych koronawirusem listonoszach. Oprócz przypadku z Krakowa, pozytywne testy na obecność patogenu otrzymali też pracownik pocztowego biurowca w Zabrzu, listonoszka z Wielowsi pod Gliwicami i trzech listonoszy ze Świdnika.
Odnośnie do trzech pracowników UP Świdnik 1 zakażonych koronawirusem, to wszyscy są pod opieką lekarzy. Ich stan jest dobry. Pracownicy od kilku dni przebywali na zwolnieniach lekarskich. O pierwszym wypadku zakażenia wiadomo było 26 marca, o kolejnych dwóch poinformowano 28 marca. 26 marca do Sanepidu została przekazana lista pracowników, którzy mieli kontakt z zakażonym listonoszem. Pracownicy ci przebywają na kwarantannie, o jej czasie decydują służby sanitarne
- poinformowała rzeczniczka Poczty Polskiej Justyna Siwek w rozmowie z TVN 24. Dodała, że zakażona koronawirusem pracownica sortowni pocztowej w Zabrzu "przebywa w szpitalu zakaźnym w Tychach, a jej stan jest stabilny".
Poczta Polska informuje, że jej pracownicy "są wyposażeni w płyny dezynfekujące, maseczki i rękawiczki". Gdy u któregoś listonosza zostanie wykryte zakażenie, jest on zastępowany przez pracownika z innej placówki. Pomieszczenia, w których przebywali zakażeni, podlegają dezynfekcji.
Rzeczniczka Poczty Polskiej nie odpowiedziała na zadane przez TVN24 pytanie, czy mieszkańcy, którzy byli narażeni na kontakt z zakażonymi listonoszami, zostali o tym poinformowani. Na profilu na Facebooku "Listonosze Polska", który nieformalnie zrzesza pracowników Poczty Polskiej, można przeczytać, że sprawa zakażeń wśród listonoszy jest tuszowana - nie wiedzą o nich nie tylko mieszkańcy, lecz także niektórzy pracownicy. Tymczasem, jak informują administratorzy profilu, zakażony pracownik biurowca dojeżdżał do pracy busem pracowniczym. "To jest jakaś parodia, brak szacunku do zwykłego pracownika, zero informacji. A nie są to podejrzenia tylko potwierdzone przypadki przez sanepid. (...) Poczta stara się, żeby nie było o tym głośno" - czytamy we wtorkowym wpisie.
Przypomnijmy, że PiS chce, aby wybory prezydenckie w tym roku odbyły się w całości korespondencyjnie. W organizacji wyborów niezbędny jest udział Poczty Polskiej. Zadaniem 26 tys. listonoszy będzie przekazanie kart do głosowania. Zgodnie z rządowymi wyliczeniami muszą oni do 10 maja dotrzeć do 14 mln skrzynek pocztowych.
Poczta Polska jest częścią strategicznej infrastruktury Państwa Polskiego, której zadaniem jest zapewnienie obsługi obywateli oraz władz państwowych nawet w najtrudniejszych warunkach. Jako wyznaczony operator pocztowy jesteśmy zobowiązani do realizacji zadań, które wynikają z ustaw.
- powiedziała rzeczniczka spółki w rozmowie z Next.gazeta.pl.