We wtorek grupa posłów PiS złożyła do laski marszałkowskiej projekt ustawy nowelizującej Kodeks wyborczy. Zgodnie z zaproponowanymi zmianami w majowych wyborach prezydenckich wszyscy wyborcy mieliby możliwość głosowania korespondencyjnego.
Partia rządząca wniosła projekt ustawy tuż po tym, jak Sejm przegłosował pakiet ustaw w ramach tzw. tarczy antykryzysowej. W jego ramach poprawki zgłoszone przez posłów PiS zakładały, że głosowanie korespondencyjne będzie możliwe w przypadku osób w kwarantannie oraz powyżej 60. roku życia. Tego samego dnia prezydent Andrzej Duda złożył podpis pod ustawami.
Jak nagłą wyborczą "wrzutkę" posłów PiS tłumaczy wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki? - Wybory korespondencyjne byłyby bezpieczniejsze. Przynajmniej dla tych, którzy chcieliby w ten sposób zagłosować - stwierdził Terlecki.
Na sejmowym korytarzu dziennikarze zapytali wicemarszałka również o to, jak partia rządząca wyobraża sobie głosowanie korespondencyjne dla wszystkich wyborców. A dokładniej o to, kto powinien odbierać pakiety do głosowania i kto by je przygotowywał.
- To są sprawy techniczne, które zostałyby przygotowane. No jest jeszcze 40 dni - odpowiedział poseł PiS. Dopytywany, czy projekt był konsultowany, stwierdził: - Odpowiednie służby się wypowiadały na ten temat. Pytaliśmy Pocztę Polską, policję, Ministerstwo Zdrowia. Poczta by na tym dobrze zarobiła, więc pewnie byłaby zainteresowana.
Terlecki ocenił też, że wejście w życie zaproponowanych zmian w ordynacji wyborczej jest w dużej mierze uzależnione od tempa procesu legislacyjnego. W opinii wicemarszałka, jeżeli Senat nie poprze projektu PiS przegłosowanego w Sejmie, to w życie wejdzie pierwsza już przegłosowana opcja - czyli głosowanie korespondencyjne tylko dla osób po 60. roku życia oraz objętych kwarantanną.