Grodzki o Dudzie: Kiedy wszyscy walczymy z wirusem, on proponował jakieś gry na TikTok-u

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki skrytykował Andrzeja Dudę za słowa, że jeżeli są warunki, żeby pójść do sklepu, to są też warunki, żeby pójść na wybory. - Ludzie chodzą do sklepu ze strachem - powiedział, dodając, że prezydent był ostatnio w "krotochwilnym nastroju". - Kiedy my wszyscy walczymy z wirusem, kiedy Senat pracował do 4 rano, pan prezydent proponował jakieś gry o nazwie TikTok bodajże - zaznaczył.

Marszałek Senatu Tomasz Grodzki w programie "Jeden na jeden" w TVN 24 skomentował nocne posiedzenie izby wyższej. Odniósł się też do słów prezydenta Andrzeja Dudy, który stwierdził w poniedziałek, że "jeżeli są warunki do tego, żeby chodzić normalnie do sklepu, to są też warunki do tego, że pójść do lokali wyborczych z zachowaniem odpowiednich środków ostrożności".  - Ludzie chodzą do sklepu ze strachem, ekspedientki kasują towary ze strachem. Ludzie chodzą w maskach, dezynfekują się, jeżeli ktoś uważa, że to jest normalne życie, to chyba nie był incognito na ulicy od dawna - powiedział Grodzki. 

Zobacz wideo

Grodzki o Dudzie: Kiedy walczymy z wirusem, proponował jakieś gry

Jak dodał, Andrzej Duda był w ostatnim czasie w "krotochwilnym nastroju" i zajmował się m.in. zakładaniem konta na TikToku, o czym poinformował w mediach społecznościowych.

- Wczoraj, kiedy my wszyscy walczymy z wirusem, kiedy Senat pracował do 4 rano, pan prezydent proponował jakieś gry o nazwie TikTok bodajże [Duda po założeniu konta na TikToku zaprosił uczniów do udziału w internetowym turnieju Grarantanna Cup - red.] - powiedział Grodzki.  

Marszałek Senatu skrytykował też słowa Ryszarda Terleckiego, który na odmowę niektórych samorządowców dotyczącą przeprowadzenia wyborów 10 maja odparł, że "można przecież wyznaczyć komisarzy", a buntujący się przedstawiciele samorządów będą się musieli liczyć ze straceniem stanowisk".

- Myślę, że to zdanie [Ryszarda Terleckiego - przyp. red.] będzie mu zapamiętane na długo, bo to podejście absolutne nieakceptowalne w demokratycznym kraju. Mamy doświadczenia Francji, gdzie po I turze wyborów nastąpiła eksplozja epidemii. Mamy doświadczenia z Bawarii, gdzie w lokalnych wyborach 13 marca okazało się, że przyrost liczby przypadków jest dużo szybszy w stosunku do reszty Niemiec.

- dodał. Zapytany, czy on sam pójdzie na wybory, jeśli decyzją rządu odbędą się one 10 maja, odparł: 

Wybiorę zdrowie, a nie wybory. Nie będę namawiał do bojkotu, bo to jest indywidualna decyzja każdego, ale one powinny być robione wtedy, kiedy nasze bezpieczeństwo zdrowotne będzie zapewnione, jak w czasach normalnych. Żyjemy w czasach zarazy.
Zgadzam się z ministrem Szumowskim, że ta epidemia jeszcze nie osiągnęła swojego szczytu i z punktu widzenia medycznego, epidemiologicznego, niezależnie co się wpisze w dokumentach Kodeksu wyborczego, te wybory po prostu 10 maja nie mogą się odbyć.

Grodzki skomentował też nocne głosowanie w izbie wyższej, podczas którego senatorowie sprzeciwili się poprawce PiS zakładającej wprowadzenie zmian w Kodeksie wyborczym, które umożliwiają głosowanie korespondencyjne osobom w kwarantannie i powyżej 60 roku życia. Ustawa wróci teraz do Sejmu.

- Jest tam kilka niezwykle ważnych poprawek, które rzeczywiście pokażą, czy zostaną one potraktowane poważnie przez Sejm, czy też zostaną zlekceważone. Wykonaliśmy bardzo solidną, dobrą pracę. Skończyliśmy o 4 nad ranem, potem podpisywałem dokumenty, żeby na 8:30 w Sejmie wszystko było gotowe - powiedział.

Więcej o: