Gościem "Faktów po faktach" był Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich. RPO w tym tygodniu wydał komunikat, w którym argumentował, że nie można przeprowadzić wyborów prezydenckich 10 maja. "Nie wolno narażać zdrowia i życia ludzi"- pisał. Na antenie TVN24 także odniósł się do tematy wyborów.
Bondar skomentował m.in. obawy samorządowców, którzy wskazują, że nie są w stanie zorganizować wyborów - ponieważ już teraz musiałyby trwać przygotowania, a nie jest to możliwe w obliczu zagrożenia epidemią koronawiursa. Z apelem w tej sprawie wystąpił m.in. prezydent Poznania Jacek Sutryk. - Oni się znajdują w bardzo ciężkiej sytuacji. Przedkładają ponad wszystko zdrowie i życie mieszkańców swoich gmin - powiedział o samorządowcach Bodnar. - Wiedzą, że nie da się przeprowadzić wyborów bez narażenia życia i zdrowia tych, który zaangażują się w organizację wyborów oraz tych, którzy na wybory będą musieli pójść. Dla mnie to jest krzyk rozpaczy: wprowadźcie wreszcie stan nadzwyczajny. Skończmy absurdalną dyskusję - dodał.
Bodnar powiedział, że ludzie mają prawo nie tylko obawiać się o swoje zdrowie, lecz także w obecnym stanie epidemii nie mogą legalnie angażować się w przygotowanie wyborów np. jako członkowie komisji wyborczych. - Stan nadzwyczajny musi być wprowadzony, to jest jedyny sposób, żeby opóźnić wybory - powiedział RPO.
Bondar skomentował też nocne głosowanie PiS nad zmianą Kodeksu wyborczego. Wprowadzono je do pakietu ustaw tzw. "tarczy kryzysowej", których celem miała być walka z gospodarczym skutkami epidemii, a nie zmiana zasad głosowania w wyborach.
- Jest powszechna zasada, przyjęta na podstawie orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego, jak i obecna w prawie europejskim, że zmiany w prawie wyborczym nie powinny być wprowadzane później niż na sześć miesięcy przed wyborami. Co więcej, my już jesteśmy w fazie wyborczej, wybory zostały formalnie ogłoszone. To nie jest moment, kiedy przygotowuje się takie zmiany - powiedział. Dodał, że wprowadzenie zmiany w kodeksie było także niepoprawne pod względem formalnym: nie były one częścią projektu ustawy od początku, lecz dopiero jako poprawka od trzeciego czytania.
- Nie można tego typu poprawki zgłaszać na etapie trzeciego czytania. Ja mogę mieć jedynie nadzieję, że podczas debaty w Senacie ta poprawka zostanie uchylona, a większość w Sejmie dojdzie do wniosku, że było to zbędne - mówił. - Ja się zastanawiam czemu to służy. Czy to szukanie argumentów za tym, że wybory muszą się odbyć, czy to odwracanie uwagi od innych spraw? - pytał. Mówił też, że nie wyobraża sobie, jak w praktyce miałoby być zorganizowanie głosowania korespondencyjnego dla milionów seniorów i osób w kwarantannie, do tego bez narażania życia i zdrowia samych głosujących oraz listonoszy i innych osób zaangażowanych w proces.