W ostatnim czasie słychać coraz więcej głosów - i to nie tylko ze strony polityków opozycji - że wybory prezydenckie, które zaplanowano na 10 maja, powinny zostać przesunięte. W piątek zaskakującą deklarację związaną z tym postulatem wypowiedział, w rozmowie z Robertem Mazurkiem na antenie radia RMF FM, były przewodniczący PO Grzegorz Schetyna.
Dziennikarz zapytał Schetynę, czy jeśli doszłoby do przełożenia wyborów Małgorzata Kidawa-Błońska powinna pozostać kandydatką Koalicji Obywatelskiej, czy należałoby przeprowadzić nowe prawybory w PO.
To decyzja Koalicji Obywatelskiej jako takiej i oczywiście Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Ja uważam, że jeżeli te wybory będą przesunięte, to to wszystko się otworzy na nowo
- odpowiedział były przewodniczący PO.
Schetyna dodał, że był "gorącym zwolennikiem prawyborów, ale takich pełnych, w których głosowaliby wszyscy członkowie Platformy Obywatelskiej, a później Koalicji Obywatelskiej".
Polityk powiedział również, że "wybory na pewno należy przełożyć" oraz że "potrzebny jest stan klęski żywiołowej". Według niego Prawo i Sprawiedliwość nie wprowadzając go, chce prowadzić wybory "na siłę, po trupach".
Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała dziesięć komitetów wyborczych kandydatów na prezydenta - obecnie urzędującego prezydenta Andrzeja Dudy, wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, europosła Wiosny Roberta Biedronia, dziennikarza Szymona Hołowni, posła Konfederacji Krzysztofa Bosaka, a także prezesa partii Odpowiedzialność Leszka Samborskiego, byłego europosła Stanisława Żółtka, przewodniczącego Ligi Obrony Suwerenności Wojciecha Podjackiego i byłego działacza Kukiz'15 Piotra Stanisława Bakuna.
Pierwsza tura wyborów prezydenckich planowana jest na 10 maja, a ewentualna druga - 24 maja.