"Osoby pracujące na promach, bez względu na przewoźnika, nie są poddawane później kwarantannie" - pisze do nas zaniepokojona Czytelniczka, chcąca zachować anonimowość
"Mają przecież styczność z pasażerami z różnych krajów. My siedzimy w domach, trzymamy się obostrzeń, a ktoś wraca do domu i jest ryzyko, że kogoś zarazi" - dodaje.
W rozporządzeniu Ministra Zdrowia z 20 marca rzeczywiście wskazano, że obowiązkowej dwutygodniowej kwarantannie po przybyciu do Polski nie podlegają załogi statków, nie tylko morskich, ale i powietrznych. Chodzi m.in. o członków załóg promów, którzy często pracują w systemie 14 dni pracy/14 dni odpoczynku i którzy, jak wskazuje Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, "nawet po zejściu na odpoczynek są nadal członkami załogi, pozostającymi do dyspozycji pracodawcy".
Ministerstwo jest również zdania, że kwarantanny nie muszą odbywać ci członkowie załogi, którzy przebywali w nieprzerwanej podróży na statku przez 14 dni i nie zawijali w tym czasie do obcych portów.
Kwarantannę powinni według ministerstwa odbyć np. marynarze, którzy zakończyli kontrakt na statku, po kontrakcie zeszli na ląd. "Przerwa pomiędzy kontraktami u takich marynarzy trwa zazwyczaj dużo dłużej niż 14 dni i wydaje się, że powinni zostać objęci kwarantanną" - czytamy w przesłanym do naszej redakcji stanowisku.
"W naszym rozumieniu to rozporządzenie ma na celu umożliwienie zachowania ciągłości transportu międzynarodowego, w tym eksportu produkcji polskich przedsiębiorstw" - tłumaczy Agnieszka Zembrzycka, rzecznik prasowy Stena Line Polska, operatora obsługującego promy m.in. relacji Gdynia - Karlskrona.
Przedsiębiorstwa oferujące połączenia promowe podkreślają, że dbają o to, by jak zminimalizować ryzyko zakażenia koronawirusem wśród pasażerów i członków załogi. Karolina Krużewska-Ossowska z Polferries (firma obsługuje m.in. połączenia Świnoujście-Ystad) informuje, że obecnie pasażerami promów są tylko kierowcy samochodów ciężarowych.
Zarówno pasażerowie, jak i członkowie obsługi są poddawani pomiarom temperatury, pasażerowie proszeni są również m.in. o opuszczanie kabin tylko w koniecznych przypadkach (w miarę możliwości są lokowani pojedynczo). Mogą korzystać z dostępnych na pokładzie rękawiczek i płynów dezynfekujących.
Obsługa dezynfekuje krzesła, stoły, klamki, poręcze, przyciski w windach i powierzchnie w ogólnodostępnych toaletach. W sklepie i punkcie gastronomicznym może jednocześnie przebywać ograniczona liczba osób.
Podobne zasady dotyczące higieny wprowadzono na pokładach promów Stena Line Polska (operator obsługuje promy m.in. relacji Gdynia - Karlskrona).
"Załogi naszych statków zmieniają się nie codziennie (jak np. załogi samolotów), a co 14 dni. W tym czasie załoga nie opuszcza statku" - podkreśla Agnieszka Zembrzycka, rzecznik prasowy Stena Line Polska. Dodaje, że ruch na promach odbywa się w przeważającej części w samochodach osobowych i ciężarowych, przez co podróżni są w naturalny sposób od siebie odseparowani.
Nasze statki pływają obecnie z minimalną obsadą załogi, a jej większa część nie ma kontaktu z podróżnymi. Cała załoga, również osoby pracujące w kuchni czy restauracjach, to marynarze posiadający wszelkie uprawnienia, w tym świadectwo zdrowia oraz przeszkolenie medyczne. Ze względu na obecną sytuację, załoga została dodatkowo przeszkolona w zakresie zaleceń sanitarno-higienicznych. Na statku dysponujemy ambulatorium, izolatkami oraz sprzętem medycznym, a także odpowiednią ilością środków dezynfekcyjnych
- informuje przedstawicielka firmy.