Samolot LOT z Punta Cana do Warszawy wyleciał w czwartek 12 marca. Z doniesień "Rzeczpospolitej" wynika, że na jego pokładzie znajdował się Polak, u którego stwierdzono zakażenie koronawirusem. Potwierdziła to rzeczniczka prasowa Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.
- Wszyscy, którzy mogli mieć kontakt z chorymi, zostali powiadomieni i poinstruowani o dodatkowym zagrożeniu - powiedziała Joanna Narożniak.
Pasażerowie, którzy lecieli tym samym samolotem, co zakażony Polak, po powrocie do Polski rozproszyli się po całym kraju. Sanepid poinformował ich, że mają poddać się dwutygodniowej kwarantannie domowej, a jeśli zaobserwują u siebie jakiekolwiek niepokojące objawy, mają zgłosić się do szpitala zakaźnego.
Przypomnijmy, że osoby, które wracają do Polski z innych krajów, muszą poddać się 14-dniowej kwarantannie domowej. Obowiązek taki wprowadzono w niedzielę 15 marca. Kwarantannę odbywa się pod adresem, który podało się w karcie lokalizacyjnej. Osoby, które nie mają możliwości odbycia kwarantanny w domu, kierowane są do miejsc wyznaczonych przez służby. Kara za złamanie kwarantanny może wynosić nawet 30 tysięcy złotych. Taką grzywnę może nałożyć Powiatowy Inspektor Sanitarny. Jeśli osoba, u której potwierdzono zakażenie, oddali się z miejsca, w którym powinna przebywać, może także odpowiedzieć za to przed sądem i zostać skazana na rok pozbawienia wolności.
Przeczytaj także: