Przedstawiciele związków zawodowych pracowników zatrudnionych w domach opieki lub domach spokojnej starości alarmują, że sytuacja w tych miejscach jest dramatyczna. Związkowcy podkreślają, że placówki nie są przygotowane na epidemię koronawirusa - brakuje między innymi jednorazowych środków ochrony osobistej. Z tego powodu na COVID-19 zapada coraz większa liczba zatrudnionych tam osób.
"Corriere della Sera" opisuje sytuację w domu opieki "Borromea" w miejscowości Mediglia w Lombardii. 23 lutego placówka ta została odizolowana, kiedy wśród przebywających w ośrodku osób starszych zdiagnozowano cztery przypadki zakażeń koronawirusem. Od tamtego momentu wszyscy przebywający w budynku poddawani są testom. Chorują nie tylko osoby starsze, lecz także opiekujący się nimi lekarze i pielęgniarki. W ciągu 23 dni w ośrodku zmarło 25 osób, a zakażony koronawirusem jest prawie cały personel szpitala.
Pielęgniarki i lekarze, którzy pracują w domach opieki, zwracają uwagę na to, że już od końca lutego zgłaszają braki w środkach ochrony osobistej. Brakuje przede wszystkim jednorazowych maseczek i rękawiczek. "Nie mamy żadnych zabezpieczeń. W naszej pracy nie można stosować się do zalecanej odległości. Kontakty z osobami zakażonymi są więc bezpośrednie i ciągłe" - alarmują dalej związkowcy.
Europejska Unia Spółdzielcza (Uecoop) alarmuje, że z powodu wzrastającej liczby zakażeń, zagrożonych jest 300 tysięcy starszych osób, którzy przebywają w siedmiu tysiącach ośrodków opieki we Włoszech. W jednym z ośrodków w prowincji Brescia w ciągu doby zmarło pięć starszych osób. Od niespełna miesiąca w tej placówce odnotowano 18 ofiar śmiertelnych. W miejscowości Gandino koło Bergamo na koronawirusa zmarło już 150 podopiecznych takich ośrodków. Niestety, nie każdy z potencjalnie zakażonych jest poddawany testom na obecność wirusa: "Nie robimy testów wszystkim, a osoby starsze w większości nie są przyjmowane do szpitali. Zostają z nami" - powiedziała jedna z pracownic ośrodka.
"Szkody psychiczne dla pracowników służby zdrowia, dla pracowników domu opieki będą ogromne. Widok pacjenta, któremu nie da się pomóc, jest druzgocący. W trudnej sytuacji są też rodziny, które z powodu kwarantanny nie mogą się pożegnać ze swoimi bliskimi" - powiedział pracownik fundacji Sant'Erasmo w Legano.