W miastach - z powodu zanieczyszczenia powietrza ze spalania paliw kopalnych - śmiertelność wśród osób zakażonych koronwirusem może być wyższa, podaje agencja AFP powołując się na ekspertów ds. zdrowia publicznego. Ostrzega przed tym m.in. organizacja European Public Health Alliance.
Smog przyczynia się do chorób takich jak nadciśnienie, schorzenia dróg oddechowych czy cukrzyca. Zaś cierpiące na nie osoby są bardziej narażone na poważny przebieg choroby wywołanej nowym koronawirusem. Eksperci organizacji ostrzegli, że osoby z chronicznymi schorzeniami - które mogą być wywołane lub pogorszone przez długotrwałe narażenie na zanieczyszczenie powietrza - mają mniejszą zdolność do zwalczania infekcji płuc. Są prze to bardziej narażone na śmierć m.in. po zakażeniu wirusami i najpewniej tak jest w przypadku COVID-19.
AFP podkreśla, że na razie nie ma badań potwierdzających związki między śmiertelnością COVID-19 a smogiem. Jednak istnieje badanie pokazuje, że w przypadku innego koronawirusa - SARS - osoby żyjące w zanieczyszczonych miejscach były bardziej narażone na śmierć w przypadku zachorowania. Na północy Włoch, gdzie znajduje się obecnie największe ognisko choroby poza Chinami, poziom zanieczyszczenia powietrza jest wysoki. Eksperci apelują o walkę z problem smogu, który przyczynia się do śmierci z powodu chorób.
Każdy może zakazić się koronawirusem. Według WHO choroby przewlekłe, takie jak cukrzyca, choroby serca czy astma mogą przyczynić się do cięższego przebiegu wywołanej nim choroby. Wszyscy powinni podejmować rekomendowane środki ostrożności, przede wszystkim mycie rąk, by uniknąć zakażenia. Amerykańska fundacja Astmy i Alergii pisze, że nie ma jeszcze badań potwierdzających związki astmy i COVID-19, jednak wiadomo, że niektóre inne koronawirusy wywołują ataki. Osoby chorujące na astmę powinno starać się unikać zapadnięcia na jakąkolwiek inną chorobę dróg oddechowych. Powinny też mieć minimalny zapas leków, np. w przypadku 14-dniowej kwarantanny.
- Wiek jest podstawową cechą, która kojarzy się z powikłaniami. Ryzyko powikłań rośnie po 50 roku życia. Wiek odpowiada również biologicznym cechom, które determinują śmiertelność, czyli ktoś, kto ma 80 lat często ma także niewydolne serce czy uszkodzone płuca, więc jak dołożymy do tego jeszcze stan zapalny płuc wywołany przez koronawirusa dochodzi do ostrej dekompensacji, czyli do utraty kontroli organizmu nad stanem i powikłań. Natomiast astma jest dodatkowym czynnikiem obciążającym, ponieważ płuca nie są tak zdrowe, jak u osoby bez tej choroby. Ale to nie oznacza wyroku. Osoba, która ma astmę, zwłaszcza jeśli ma mniej niż 50-60 lat, ma szansę na przebycie tej choroby i wyjście z niej bez szwanku. Osoby, które mają przewlekłe schorzenia, niezależnie od wieku, nawet dzieci, mimo że chorują bardzo łagodnie, powinny na siebie uważać.
- powiedział w rozmowie z Gazeta.pl immunolog dr Paweł Grzesiowski.