W niesławnym obozie Moria na greckiej wyspie Lesbos na niespełna trzy tysiące miejsc jest 26 tysięcy osób. Rodziny śpią w prowizorycznych namiotach, woda - jeśli jest - to nie ciepła, brakuje lekarzy, środków higienicznych, mydła - opisuje portal vice.com. W niektórych częściach obozu jeden kran przypada na ponad tysiąc osób.
Podczas gdy w Polsce i innych krajach zachęcamy do zostawania w domu i częstego mycia rąk, jedna z najbardziej narażonych grup - uchodźcy - nie ma jak tego zrobić. Dotyczy to nie tylko państw Bliskiego Wschodu, ale też Europy. Warunki w obozach w Grecji (jak pisaliśmy już wcześniej) jeszcze przed zagrożeniem epidemią były fatalne i narażały zdrowie i życie ludzi. Teraz koronawirus potęguje to zagrożenie.
"Podczas gdy światowi przywódcy przygotowują się na najgorsze wewnątrz swoich granic, nie wolno im porzucać tych, którzy żyją poza nimi. Musimy "doładować" nasz humanitaryzm i być solidarnymi z uchodźcami i przesiedlonymi ludźmi w czasach powszechnej niepewności"
- napisał w komunikacie Jan Egeland, sekretarz organizacji Norwegian Refugee Council. Ostrzegł, że miliony uchodźców i przesiedleńców żyją w przepełnionych obozach z fatalnymi warunkami sanitarnymi. "Kiedy wirus uderzy w przeludnione obozowiska w takich miejscach jak Iran, Bangladesz, Afganistan i Grecja, konsekwencje będą katastrofalne. Musimy działać teraz" - zaapelował i dodał: - Jeśli wirus dotrze do dotrze do Syrii, Jemenu i Wenezueli, gdzie zniszczone są szpitale i upadł system opieki zdrowotnej, dojdzie do rzezi. Egeland ocenił, że konieczne jest działanie na rzecz zapewnienia potrzebującym urządzeń sanitarnych i środków higieny. Lekarze bez Granic zaapelowali o ewakuację Morii i innych obozów uchodźców w Grecji.