Do zdarzenia doszło około godziny 8.45 czasu lokalnego w poniedziałek 28 sierpnia - informuje stacja WSVN. Do Biura Szeryfa Hrabstwa Broward spłynęło zgłoszenie o wypadku samochodowym, na którego miejsce ruszyli ratownicy medyczni z zespołu straży pożarnej. Po mniej więcej trzech minutach lotu ich helikopter miał awarię silnika i spadł na kompleks mieszkaniowy. Wypadek sprawił, że budynek stanął w ogniu.
Na nagraniu widzimy, że ze śmigłowca zaczęły buchać płomienie. Helikopter wpadł w korkociąg, po czym runął na ziemię. Podczas upadku śmigło ogonowe oderwało się od reszty pojazdu. W wypadku zginęły dwie osoba. Jedną z nich była kobieta mieszkająca w budynku, na który spadł helikopter straży pożarnej. Drugą był znajdujący się na pokładzie kapitan Terryson Jackson, ratownik medyczny. Gregory Tony, szeryf hrabstwa Broward, poinformował podczas konferencji prasowej, że Jackson został uwięziony we wraku śmigłowca i nie udało się go wydostać.
Do szpitala z obrażeniami trafili również Daron Roche i Mikael Chaguaceda, którzy także lecieli helikopterem. Medycy, którzy zostali wezwani na miejsce, opatrzyli na miejscu również dwóch innych ludzi. Wszyscy mieszkańcy budynku zostali ewakuowani przez służby. Z informacji przekazanych mediom wynika, że życie rannych nie jest zagrożone.
Świadkowie - mieszkańcy, którzy zostali ranni w wypadku - poinformowali, że śmigłowiec spadł prosto na ich salon. Uderzenie helikoptera wywołało pożar w budynku, który miał doprowadzić do całkowitego zniszczenia co najmniej dwóch mieszkań.
- Usłyszałem głośny huk przypominający eksplozję, więc wybiegłem i przeszedłem przez ulicę, ponieważ zobaczyłem duże kłęby czarnego dymu. Gdy tam dotarliśmy, ujrzeliśmy nad dachem płomienie, które pochłaniały wszystko - opowiadał jeden ze świadków wypadku dziennikarzom WSVN.