Niektóre osoby, próbując zaoszczędzić na ogrzewaniu domu lub mieszkania, wyłączają grzejniki, gdy wychodzą na przykład do pracy czy szkoły itd., a potem włączają je z powrotem. Czy to rzeczywiście dobry sposób na zmniejszenie rachunku za ogrzewanie? Okazuje się, że niekoniecznie.
Przez całkowite wyłączanie ogrzewania np. na noc, pomieszczenie może znacznie się wychłodzić, zwłaszcza jeśli za oknem panuje niska temperatura. Ponowne nagrzanie wychłodzonych pomieszczeń pochłania dużo czasu i energii, co oznacza, że może to kosztować więcej niż utrzymywanie stałej temperatury. Wyjeżdżając z domu na dłużej, nie powinno się przekręcać pokrętła grzejnika na zero czy "śnieżynkę", bo zbyt niska temperatura może przyczynić się między innymi do rozwoju pleśni.
Warto również pamiętać, że gdy pomieszczenie jest wychłodzone, przekręcenie pokrętła kaloryfera na "piątkę" nie sprawi, że powietrze nagrzeje się szybciej. Grzejnik będzie działał z tą samą mocą co przy "trójce" - z tą różnicą, że po nagrzaniu utrzyma temperaturę około 28 stopni Celsjusza.
Najnowsze wiadomości z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl >>>