"Generał SWR" podał 1 grudnia, że Władimir Putin miał za sobą "bardzo trudny dzień", który "zakończył się dość dramatycznie". Dyktator rzekomo najpierw wysłuchał ponurej prognozy dotyczącej coraz to gorszej sytuacji gospodarczej Rosji, a potem raportu o braku znaczących postępów rosyjskiej armii w Ukrainie. Wieczorem odbył rozmowę telefoniczną z prezydentem Uzbekistanu Szawkatem Mirzijojewem. Jak czytamy, "dotyczyła ona planów na przyszłość i rozwoju wspólnych projektów. Nie doszło do porozumienia; strony zaplanowały dalsze negocjacje".
Więcej informacji o wojnie w Ukrainie i Rosji na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Seria niepomyślnych dla Putina zdarzeń miała zakończyć się wypadkiem. Dyktator, schodząc po schodach, ponoć potknął się, upadł na kość ogonową, wywrócił się na bok i tak zsunął się po kilku stopniach. Wszystko widzieli ochroniarze, którzy ruszyli mu na pomoc i wezwali dyżurujących w rezydencji lekarzy.
"Generał SWR" odnotował, że w trakcie upadku miało dojść do "mimowolnego wypróżnienia", bo "Putin cierpi na chorobę nowotworową układu pokarmowego, w związku z czym ma poważne problemy z trawieniem", a uderzenie spowodowało silny ból.
"Po pełnym przebadaniu lekarze zdiagnozowali stłuczenie kości ogonowej i tkanek miękkich" - pisze autor kanału, dodając, że "samopoczucie prezydenta jest stabilne, może poruszać się samodzielnie". W sprawie incydentu ma zostać przeprowadzone śledztwo, gdyż "Putin nosi - nawet w domu - specjalnie buty z podeszwami antypoślizgowymi, a stopnie schodów w jego rezydencji uważane są za bezpieczne".
Pogłoski o rzekomej chorobie lub chorobach Władimira Putina krążą od dawna. Przekonanie, że stan zdrowia rosyjskiego przywódcy nie jest dobry, nasiliło się po wybuchu wojny w Ukrainie. Media i wojskowi podawali już m.in. że Putin zmaga się rzekomo z rakiem krwi lub trzustki czy chorobą Parkinsona. Lekarze zwracali uwagę na opuchniętą szyję i twarz rosyjskiego dyktatora, a także sposób chodzenia i ułożenie rąk, widząc w tym objawy różnych schorzeń.
Doniesienia "Generała SWR" o upadku Putina ze schodów przekazały duże światowe media, jak portal magazynu "Newsweek" czy Sky News, ale i tak trzeba je traktować z ostrożnością.
Autor kanału przedstawia się jako "Wiktor Michajłowicz" i twierdzi, że jest byłym generałem Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Rosji. Utrzymuje, że informacje zdobywa z najbliższego kręgu Putina.
W opisie "Generała SWR" na YouTube czytamy, że wiadomości na kanale publikują emerytowani i aktywni członkowie wywiadu i służb specjalnych kilku państw, "którzy byli bezpośrednio zaangażowani, nadzorowali lub kontrolowali różne operacje, którzy mieli i mają dostęp do wiarygodnych informacji na temat przedstawionych wydarzeń".
Telegramowy kanał powstał dwa lata temu, a w momencie, gdy wybuchła wojna w Ukrainie, miał ponad 200 tys. subskrybentów.