"Zabili mi męża!" krzyczała Jackie, gdy na jej różowy kostium spadły krople krwi

59 lat temu, 22 listopada, 1963 r., John Fitzgerald Kennedy został zastrzelony podczas przejazdu kawalkadą w Dallas. Przez wiele lat spekulowano, kto tak naprawdę stał za jego śmiercią i w jakich okolicznościach do niej doszło.

Teorie na temat zamachu na Johna F. Kennedy'ego na przestrzeni lat wciąż nie dały jednoznacznej odpowiedzi, kto oddał śmiertelny strzał. Choć oficjalnie uznano, że za zabicie głowy państwa odpowiedzialny był Lee Harvey Oswald, nieustannie pojawiające się nowe scenariusze wzbudzały mnóstwo niejasności. Co ciekawe, wraz z upływem kolejnych lat, Amrykanie chętniej szukali coraz bardziej oddalonych od oficjalnej wersji wydarzeń historii. 

59. rocznica śmierci Johna Kennedy'ego

Na rok przed 45. wyborami prezydenckimi w historii Stanów Zjednoczonych John F. Kennedy rozpoczął podróż po zachodnich i południowych stanach, chcąc uzyskać jak największe poparcie. Wizyty w Houston, San Antonio i Fort Worth zakończyły się po jego myśli - został ciepło przyjęty i wydawało się, że przekonał do siebie wielu wyborców. Prawdziwym wyzwaniem miała być dla niego wizyta w Dallas, które nosiło niechlubne miano "Miasta Nienawiści". Kennedy nie miał tam zbyt dobrej prasy - oskarżano go o sympatie komunistyczne i zdradę.

22 listopada 1963 roku, około godziny 12:30 kawalkada limuzyn prezydenta i gubernatora Johna Conally'ego jechała przez Ross Avenue w stronę Dealey Plaza. W pewnym momencie w ich stronę oddano strzały. Pierwszy ranił Kennedy'ego w szyję, a drugi gubernatora. Prezydent zlapał się za szyję i miał krzyknąć "Boże, zostałem trafiony!".  Kluczowy był jednak drugi strzał w stronę prezydenta, który rozerwał jego głowę. Na przerażoną Jacqueline Kennedy spadaly krople krwi męża, a z jej ust wydobył się przeraźliwy krzyk: "Zabili mojego męża". Kolumna od razu przyspieszyła i pojechała do Parkland Hospital, gdzie podjęto próbę ratowania JFK. Po godzinie 13:00 lekarze orzekli jego śmierć.

Zabójcą był Lee Harvey Oswald, który strzelał z okna na 5. piętrze. Podczas ucieczki zabił jeszcze policjanta. O godzinie 13:46 został zatrzymany w kinie. Niedługo później sam stracił życie - w piwnicy komisariatu policji zastrzelił go gangster Jack Ruby. Później tłumaczył, że chciał w ten sposób zemścić się za śmierć Kennedy'ego.

Bracia KennedyBracia Kennedy Fot. United States Congress image / Wikimedia Commons

Teorie spiskowe na temat śmierci Kennedy'ego

Śmierć głowy państwa praktycznie od razu zaczęła być wiązana z różnymi teoriami spiskowymi, choć tuż po zamachu, ponad 80% społeczeństwa wierzyło, że stał za nim Oswald i był jedynym strzelcem. Jedna z teorii głosiła jednak, że nie od był pomysłodawcą zamachy. Pierwsza z hipotez dotyczyła Lyndona Johnsona, wiceprezydenta u boku JFK, którego po raz pierwszy oskarżył Jack Ruby. Miał on wiedzieć o licznych romansach Kennedy'ego i go szantażować, a ponadto był przeciwny wycofaniu wojsk z Wietnamu, czego JFK nie popierał.

Druga z teorii dotyczy dość oczywistego w USA wątku... UFO. 10 dni przed śmiercią Kennedy złożył wniosek do wywiadu o dostęp do szczegółów związanych z tajnym programem. Robert Wood, szef koncernu McDowell Douglas stwierdził, że CIA rzekomo nie chciało dopuścić do niego prezydentów, dlatego postanowiono zastrzelić JFK. Przez lata rzekomy udział w zabójstwie tuszował późniejszy szef agencji, George Bush senior. Przyszły prezydent miał rzekomo się pojawić przed składnicą książek tuż po zamachu, choć oficjalne wersje zakładają, że z Dallas wyjechał godziny przed oddaniem strzałów.

Inne teorie kierują podejrzenia w kierunku ZSRR i Rumunii. W latach 1959-1962 Lee Harvey Oswald, zagorzały komunista miał przebywać w ZSRR, gdzie przeszkolono go pod kątem zabójstwa Kennedy'ego i w stanie hipnozy "zaprogramowano" na oddanie strzałów. Jeszcze inni, zwłaszcza antysemici uważają, że za zamachem stał Izrael za sprawą prezydenta Davida Ben-Guriona, który szczerze nienawidził JFK.

John F. Kennedy Jr. i Jacqueline Kennedy OnassisJohn F. Kennedy Jr. i Jacqueline Kennedy Onassis fot. Wikimedia Commons

Pagórek, parasol i "Babushka Lady"

Z biegiem czasu na światło dzienne wypływały kolejne teorie, które według badających sprawę mogły mieć związek ze śmiercią JFK. Jedna z nich dotyczy wyznania prokuratora Jima Garrisona, który o zamach oskarżył biznesmena Claya Shawa i jego "wykonawcę" Davida Ferrie. Za miejsce oddania strzału wybrali niewielki pagórek na Dealey Plaza, który został nazwany "Grassy Knoll".

Sporo niejasności pojawiło się także w przypadku "człowieka z parasolem", w przypadku którego najwięcej wątpliwości wzbudziły jego strój i zachowanie. Był ubrany w długi płaszcz, natomiast w momencie zbliżania się samochodu kilkukrotnie złożył i rozłożył parasol. Po latach sam się zgłosił do badającej sprawę Komisji Warrena, tłumacząc, że gesty te były oznaką protestu przeciwko uległości Wielkiej Brytanii wobec Hitlera.

Nietypowo podczas zamachu zachowywała się także tajemnicza "Babushka Lady". Kobieta wyposażona w aparat lub kamerę w ogóle nie zmieniła miejsca położenia, gdy ludzie w panice zaczęli biec w kierunku "Grassy Knoll". Po kilkunastu latach ujawniła się jako Beverly Oliver i wyjaśniała, że miała wówczas 17 lat, a zarejestrowane nagranie zostało skonfiskowane przez agentów FBI.

Tragiczna śmierć prezydenta do dziś budzi wiele emocji. Pod koniec 2021 r. ujawniono prawie 1500 do tej pory tajnych dokumentów, które zawierają m. in. raporty z prowadzonego w tej sprawie śledztwa. Około 88% dokumentów ma nadal status tajnych, ze względu na bezpieczeństwo państwa. 

Z odtajnionych przez prezydenta Joe Bidena dokumentów wynika między innymi, że na dwa miesiące przed jego zastrzeleniem sprawca kontaktował się z KGB. Z komunistycznymi działaczami miał spotykać się w Meksyku, tam również miał spotkać się z konsulem ZSRR - Walerijem Kostikowem, około dwa miesiące przed zamachem na prezydenta USA. 

Co ciekawe, w aktach ze śledztwa w sprawie zabójstwa pojawia się także polski wątek. Wg meldunku znajdującego się w dokumentach, dzień po zastrzeleniu Kennedy’ego do Ataszatu Marynarki Wojennej USA w Canberrze zadzwonił mężczyzna, który przedstawił się jako polski szofer z ambasady ZSRR w Australii. Zasugerował, że zamach sfinansował właśnie rząd ZSRR. Ten sam mężczyzna telefonował do amerykańskiego ataszatu w październiku 1962 roku z informacją, że Moskwa przeznaczyła 100 tysięcy dolarów na przeprowadzenie zamachu na prezydenta Kennedy’ego. CIA zwróciło się o pomoc w tej sprawie do australijskich służb specjalnych. Odpowiedź była rozczarowująca. Według niej, sowiecka ambasada zatrudnia Rosjan jako kierowców i że informator był "pomylony".

Zobacz też: "Takiego zaginięcia nie było w Polsce od zakończenia II wojny światowej". Gdzie jest rodzina Bogdańskich?

Więcej o: