Do zdarzenia doszło 24 lipca w Stanach Zjednoczonych. 37-letni mężczyzna udusił swoją partnerkę, 34-lenią Sandrę, a następnie pociął jej ciało na kawałki, by "ukryć dowody". Następnie zaatakował 14-letniego syna kobiety, który był przez niego bity rękami i kopany. Z dokumentów sądowych wynika, że ciało chłopca również zostało rozkawałkowane.
Tego samego dnia mężczyzna uwięził 12-latkę. Dziewczynka została przywiązana do łóżka przez oprawcę i była przetrzymywana "w stanie odurzenia" - sprawca podawał jej do picia alkohol. 12-latce po tygodniu udało się jednak przegryźć więzy, w wyniku czego uszkodziła swój aparat ortodontyczny. Następnie dziewczynka uciekła.
Dziewczynkę zauważył jeden z kierowców, który przejeżdżał obok przyczepy mieszkalnej, w której 12-latka była przetrzymywana. Mężczyzna wezwał na miejsce służby, które odkryły w przyczepie ciała matki i brata dziewczynki. 12-latka otrzymała natychmiastową pomoc medyczną. W tej chwili jest bezpieczna.
Szeryf hrabstwa Tallapoosa w stanie Alabama nazwał 12-latkę bohaterką, a zabójstwo określił jako "jedną z najgorszych zbrodni, jaką widział w ciągu 53 lat służby w organach ściągania". - Trudno to opisać słowami. Widziałem wiele zabójstw, ale to jest przerażające - mówił Jimmy Abbett cytowany przez NBC News.
37-latek został zatrzymany jeszcze tego samego dnia. Mężczyzna podejrzewany jest o dwa zabójstwa, zbezczeszczenie zwłok i uprowadzenie nieletniej. Został aresztowany bez możliwości wyjścia za kaucją.