Joanna P.-K. to asystentka posłanki PiS, Elżbiety Zielińskiej i prawniczka. Do Sądu Rejonowego w Gorlicach (woj. małopolskie) trafił akt oskarżenia, w którym zarzuty mają związek z jej działalnością zawodową. Fałszowanie pism, oświadczeń, potwierdzeń i wniosków, dokumentów, pieczęci sądu czy rozpraw online doprowadziły w konsekwencji do działalności na szkodę klientów. Sprawy dotyczyły m.in.: rozwodów, unieważnień ślubów kościelnych czy spraw spadkowych. Kobiety, które miały zostać oszukane, przerwały milczenie. - Skracała dystans, by zdobyć nasze zaufanie - relacjonuje jedna z nich. Kulisy afery odkryła "Gazeta Krakowska".
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Po zagłębieniu się w historię działalności Joanny P.-K. okazuje się, że sprawy prowadzone w prokuraturze i przed sądem to niejedyne, w których pojawia się nazwisko czy nazwa kancelarii kobiety.
- Od początku roku do gorlickiej Komendy Powiatowej Policji zgłosiło się kilka osób, które padły ofiarą oszustwa - podaje st. asp. Gustaw Janas, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach. - Twierdzą one, że mieszkanka Gorlic, prowadząca kancelarię prawną, miała świadczyć usługi i reprezentować swoich klientów przed komornikiem, sądem, Kasą Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego i pobierać za te świadczenia opłaty. Zdaniem pokrzywdzonych nie wywiązywała się ze swoich obowiązków. Obecnie w tej sprawie prowadzone jest postępowanie pod kątem podejrzenia popełnienia przestępstwa z art. 270 Kodeksu Karnego. Niewykluczone, że może ono zostać rozszerzone o inne artykuły - dodaje.
Ponadto z aktu oskarżenia wynika, że prawniczka miała posługiwać się podrobionymi dokumentami nie tylko na potrzeby kontaktów z klientami, ale też w postępowaniu przed KRUS - Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego - i sądem. Na fałszywych dokumentach znalazła się nawet podrobiona pieczęć sądu w Gorlicach.
Joanna P.-K. wysłała redakcji "Gazety Krakowskiej" oświadczenie, w którym przyznaje się do błędów. Wini za nie klientów, choć nie tych, których oszukała. "Jednym z błędów, jaki popełniałam, prowadząc działalność, była nadmierna ufność wobec klientów" - tłumaczy.
"W kilku, a nawet i kilkunastu przypadkach uwierzyłam, że wynagrodzenie otrzymam w terminie późniejszym, ale pomimo wykonania swojej pracy do dzisiaj nie otrzymałam umówionej wcześniej zapłaty. Nauczona tym doświadczeniem postanowiłam, że już nie dam się więcej oszukiwać i dlatego, jeżeli miałam klienta, który obiecywał zapłacić, a nie płacił, bądź dał tylko zaliczkę, to nie składałam przygotowanych pism, tylko dzwoniłam lub wysyłałam SMS z prośbą o spotkanie w celu uregulowania płatności"- czytamy.
Prawniczka zapowiedziała także pozwy o zniesławienie. "Przez prawie 3 lata prowadzenia działalności nie było żadnych problemów, teraz ‘przypadkowo’ jest ich kilka, a każda osoba jest ze sobą powiązana. Te osoby doskonale znają się wzajemnie" - skomentowała.
Prawniczka mimo zarzutów nadal jest asystentką Elżbiety Zielińskiej. - Według mojej wiedzy żadne pismo nie dotarło do ewentualnej oskarżonej. Jeśli się potwierdzą te informacje, to z zachowaniem okresu wypowiedzenia rozwiążemy umowę [z asystentką - red.] - zapowiedziała posłanka. - Takie rozwiązanie pozwoli jej na obronę swoich praw bez aktualnego kontekstu politycznego - dodała
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina.