Jamajka wraca do bobslejów po 24 latach, Haiti i Arabia Saudyjska debiutują, Wielka Brytania dąży do sławy curlingu, a rosyjscy łyżwiarze planują dominację, czyli pora zacząć Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. Ceremonia otwarcia z udziałem reprezentacji Polski rozpocznie się w piątek 4 lutego o godzinie 13. Chorążymi naszej reprezentacji będą: już drugi raz z rzędu panczenista Zbigniew Bródka oraz snowboardzistka Aleksandra Król. To, kto zapali olimpijski znicz, jest owiane tajemnicą. Organizatorzy zdradzają jedynie, że symbol ma zwrócić uwagę na ochronę środowiska, szczególnie na działania zmniejszające emisję dwutlenku węgla. Zamknięcie olimpiady ma nastąpić 20 lutego.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Pierwsze zimowe igrzyska olimpijskie odbyły się w 1924 roku w Chamonix, we Francji, pod nazwą "Tydzień sportów zimowych". W programie pojawiło się 16 konkurencji sportowych, w których udział wzięło łącznie 314 zawodników z 19 krajów. W całej historii wydarzenia reprezentanci z całego świata spotkali się aż cztery razy w USA, trzy razy we Francji, dwa razy w Szwajcarii, w Norwegii, we Włoszech, w Austrii, w Japonii i w Kanadzie. Po jednym razie gospodarzami byli Niemcy, Jugosłowianie, Rosjanie, Koreańczycy i teraz Chińczycy.
Ceremonia otwarcia igrzysk zawsze budzi wiele emocji i wiążę się z wysokobudżetowym widowiskiem. Za najpiękniejszą uznaje się rozpoczęcie letnich igrzysk w Londynie w 2012 roku. Pierwszy raz w historii znicz zapaliła wówczas grupa sportowców. Ponadto pojawiła się m.in. królowa Elżbieta II. Wyreżyserowano też specjalne nagranie, w którym monarchini przybywa na otwarcie igrzysk w towarzystwie Jamesa Bonda, czyli aktora Daniela Craiga.
Poza tym, że igrzyskom często nie udaje się uciec od polityki, niestety impreza pełna blichtru ma również swoją inną, ciemną stronę. Ich organizacja zwykle wiąże się bowiem m.in. z przesiedleniami. Według szacunków, igrzyska z 2018 roku wiązały się z przesiedleniem nawet 1-1,15 mln mieszkańców.
Jak opisuje jeden z wielu przypadków agencja Reutera, kiedy Kohei Jinno został eksmitowany z domu rodzinnego, aby utorować drogę do budowy Stadionu Narodowego na Igrzyska Olimpijskie w Tokio w 1964 roku, wypełniła go duma, że może przyczynić się do narodowego triumfu i wydarzenia na międzynarodową skalę. Ale kiedy został ponownie eksmitowany w 2013 roku, w wieku 80 lat, z tego samego powodu, aby rząd mógł odbudować stadion na igrzyska w 2020 roku, wydawało się to gorzkim zrządzeniem losu. Ponownie zmuszono go do opuszczenia domu, w którym mieszkał z żoną przez ponad pół wieku. - Nie było żadnych dyskusji - powiedział Jinno. - Zamiast tego było ‘mamy igrzyska olimpijskie, musisz się stąd wynieść’ - dodał.