Do katastrofy biznesowego samolotu doszło w poniedziałek po godzinie 19:00 czasu lokalnego (czyli we wtorek ok. 4:00 rano czasu polskiego). Maszyna wystartowała z lotniska John Wayne w Orange County i spadła niedaleko miasta El Cajon w hrabstwie San Diego. Na pokładzie znajdowały się cztery osoby, wszystkie zmarły na miejscu.
Jak poinformowała stacja telewizja ABC7, katastrofa miała miejsce kilka mil od lotniska Gillespie Field, na którym biznesowy samolot Learjet 35 miał lądować. - Na miejscu wypadku strażacy nie znaleźli nikogo, kto by przeżył - przekazało telewizji biuro szeryfa. Samolot spadając, uszkodził także jeden z domów oraz zerwał linie energetyczne, według informacji amerykańskich mediów, nikt z osób znajdujących się na ziemi nie odniósł obrażeń.
- Gdy strażacy dotarli na miejsce, padał silny deszcz i widoczny był szeroki pas szczątków, który rozciągał się na około 60 metrów - powiedział CNN komendant straży pożarnej dystryktu Lakeside Don Butz. - Strażacy zauważyli z jednostki dużą kulę ognia i dym - remiza znajduje się prawie kilometr od miejsca wypadku - dodał.
Więcej wiadomości ze Świata znajdziesz na stronie Gazeta.pl.
Meteorolog CNN przekazał, że w wieczór, w którym doszło do katastrofy samolotu, padał deszcz i było wietrznie. Godzinę przed tragicznym wypadkiem w El Cajon występował słaby wiatr o prędkości ok. 15 mil na godzinę, jednak, podmuchy na zboczach osiągały prędkość już ok. 45 mil na godzinę. Stacja dodała również, że "obserwacje pogodowe z Gillespie Field odnotowały spadek widoczności do poziomu poniżej 1,8 km około 18:50 przy pułapie chmur poniżej 150 metrów".