Pełnia od zawsze była inspiracją dla wielu, m.in. dla artystów czy poetów. Niestety często jesienne zachmurzenia uniemożliwiają podziwianie nocnego nieba i dostrzeżenie ciał niebieskich. Warto jednak wybrać się za miasto. Tam dociera mniej sztucznego światła, które zdecydowanie zakłóca nasze doznania optyczne podczas obserwacji. Kiedy najbliższa pełnia? Urzekające zjawisko rozpocznie się 19 listopada o godz. 9:59. Tego dnia naturalny satelita Ziemi znajdzie się w odległości 404 574 km od naszej planety.
Więcej informacji ze świata i kraju przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
W jedenastym z kolei miesiącu wszystko wskazuje na zbliżającą się zimę - aura, coraz krótszy dzień, spadek temperatur i... Księżyc. Według National Geographic nie ma zgodności co do pochodzenia nazwy listopadowej pełni. Niektórzy mówią, że pochodzi od rdzennych mieszkańców Ameryki zastawiających w tym miesiącu pułapki na bobry. Inni twierdzą z kolei, że nazwa pochodzi od zwiększonej aktywności bobrów budujących zimowe zapory. Nie zmienia to faktu, że zwierzęta w tym okresie aktywnie przygotowują się na nadchodzące chłody. Ze względu na złe warunki pogodowe, prawie całkowity brak światła, okres ten ma jeszcze kilka nazw m.in. "Mroźny Księżyc" i "Ciemny Księżyc".
To nie koniec astronomicznych atrakcji - 19 listopada nastąpi częściowe zaćmienie Księżyca. Niestety w Polsce zjawisko nie będzie widoczne. Pocieszającą wiadomością jest to, że między 10 a 23 listopada (maksimum przypada na 17/18 listopada) pokaże się rój spadających gwiazd - leonidów. Meteory są pozostałością po komecie 55P/Tempel-Tuttle, którą odkryto na przełomie lat 1865-1866. "W przeszłości rój tworzył wyjątkowo spektakularne deszcze. W 1833 roku w Ameryce Północnej zanotowano w ciągu godziny prawie 26700 meteorów na godzinę, a kilkadziesiąt lat później - w roku 1966 - aktywność roju oszacowano na 140 tys." - czytamy na astrofan.pl.