- Stężenie, co podkreślili biegli, mogło spowodować zaburzenia rytmu serca i doprowadzić do zatrzymania krążenia, a nawet zgonu - powiedział Gazecie.pl Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
W rozmowie z Onetem jeden z pełnomocników rodziny Bartosza mecenas Wojeciech Kasprzyk stwierdził, że "szkoda, że prokuratura w Łodzi udostępniła tylko część materiału". - Wszyscy wiedzieliśmy, że Bartek był pod wpływem narkotyków, bo sama matka o tym zawiadamiała. Jako pełnomocników zastanawia nas jedna zasadnicza rzecz, dlaczego prokuratura podaje tylko te informacje, które są dla niej wygodne i dobre, a zapomina o stronie 19. sekcji zwłok, na której są opisane metody i sposób śmierci Bartka, m.in. uduszenie. Dlaczego prokuratura zabraniała nam o tym mówić, a dzisiaj sama ujawnia wyniki toksykologii? - powiedział. - Niech pani prokurator przedstawi całą sekcję zwłok i wtedy niech opinia publiczna sama się ustosunkuje, kto mówi prawdę: my czy prokuratura? Biegli wskazali, że uduszenie może być jednym z powodów śmierci Bartka. Nie przesądzili jednak, że Bartek zmarł w następstwie zażycia narkotyków - podkreślił Wojciech Kasprzyk.
Z kolei w rozmowie z TVN24, rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka podkreślił, że wyniki badań toksykologicznych nie zamykają całej sprawy. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", w opinii biegłych konieczne jest przeprowadzenie dodatkowych badań. Specjaliści medycyny sądowej będą m.in. oglądać nagrania, na których widać przebieg interwencji policji ws. Bartosza S. z Lubina.
Na początku sierpnia policjanci zostali wezwani do interwencji w Lubinie. Policję wezwała matka 34-letniego mężczyzny, który rzuca kamieniami w okna sąsiadów. Kobieta twierdziła, że jej syn jest pod wpływem narkotyków. Policjanci próbowali obezwładnić mężczyznę, przyduszając go do ziemi. W pewnej chwili, na nagraniu z interwencji widać, że mężczyzna, który wyrywał się i krzyczał, bezwładnie opada na ziemię.
Policja poinformowała, że mężczyzna został przewieziony do szpitala, a po dwóch godzinach zmarł. Rodzina Bartosza S. ma jednak zdecydowanie odmienne zdanie w tej sprawie. Zdaniem członków rodziny policjanci złamali mężczyźnie krtań, lecz pierwsza sekcja zwłok nie potwierdziła ich wersji. Mimo to pełnomocnik rodziny stwierdził, że są oni zadowoleni z wyników. - Wiele naszych podejrzeń się potwierdziło - powiedział Wojciech Kasprzyk.
Rodzina i pełnomocnicy Bartosza S. nie mogą ujawniać szczegółów sekcji zwłok. Co więcej, zlecili oni kolejną sekcję zwłok mężczyzny, która odbyła się poza granicami Polski. Nie są jednak jeszcze znane jej wyniki.