Lubin. Badania toksykologiczne wykazały obecność narkotyków u Bartosza S.

Łódzka prokuratura poinformowała o wynikach badań toksykologicznych zmarłego 34-latka z Lubina - Bartosza S. Wykazały one obecność narkotyków: metamfetaminy i amfetaminy, a ich stężenie było na tyle duże, że mogło doprowadzić do zatrzymania krążenia i zgonu mężczyzny. Biegli stwierdzili również obecność leków psychotropowych.

- Stężenie, co podkreślili biegli, mogło spowodować zaburzenia rytmu serca i doprowadzić do zatrzymania krążenia, a nawet zgonu - powiedział Gazecie.pl Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Zobacz wideo Tusk o wydarzeniach w Lubinie: To PiS jest odpowiedzialny za nieprofesjonalne działania Policji

Śmierć Bartosza S. z Lubina. Policja ujawnia wyniki badań toksykologicznych

Prokuratura ujawniła wyniki badań toksykologicznych niemal miesiąc po śmierci mężczyzny. Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury potwierdził w Gazeta.pl, że badanie przeprowadzone przez biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu potwierdziło obecność  amfetaminy i metamfetaminy w krwi i moczu 34-latka z Lubina.

W rozmowie z Onetem jeden z pełnomocników rodziny Bartosza mecenas Wojeciech Kasprzyk stwierdził, że "szkoda, że prokuratura w Łodzi udostępniła tylko część materiału". - Wszyscy wiedzieliśmy, że Bartek był pod wpływem narkotyków, bo sama matka o tym zawiadamiała. Jako pełnomocników zastanawia nas jedna zasadnicza rzecz, dlaczego prokuratura podaje tylko te informacje, które są dla niej wygodne i dobre, a zapomina o stronie 19. sekcji zwłok, na której są opisane metody i sposób śmierci Bartka, m.in. uduszenie. Dlaczego prokuratura zabraniała nam o tym mówić, a dzisiaj sama ujawnia wyniki toksykologii? - powiedział. - Niech pani prokurator przedstawi całą sekcję zwłok i wtedy niech opinia publiczna sama się ustosunkuje, kto mówi prawdę: my czy prokuratura? Biegli wskazali, że uduszenie może być jednym z powodów śmierci Bartka. Nie przesądzili jednak, że Bartek zmarł w następstwie zażycia narkotyków - podkreślił Wojciech Kasprzyk.

Z kolei w rozmowie z TVN24, rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka podkreślił, że wyniki badań toksykologicznych nie zamykają całej sprawy.  Jak podaje "Gazeta Wyborcza", w opinii biegłych konieczne jest przeprowadzenie dodatkowych badań. Specjaliści medycyny sądowej będą m.in. oglądać nagrania, na których widać przebieg interwencji policji ws. Bartosza S. z Lubina.

Bartosz S. zmarł po policyjnej interwencji. Rodzina uważa, że policjanci złamali 34-latkowi krtań

Na początku sierpnia policjanci zostali wezwani do interwencji w Lubinie. Policję wezwała matka 34-letniego mężczyzny, który rzuca kamieniami w okna sąsiadów. Kobieta twierdziła, że jej syn jest pod wpływem narkotyków. Policjanci próbowali obezwładnić mężczyznę, przyduszając go do ziemi. W pewnej chwili, na nagraniu z interwencji widać, że mężczyzna, który wyrywał się i krzyczał, bezwładnie opada na ziemię.

 

Policja poinformowała, że mężczyzna został przewieziony do szpitala, a po dwóch godzinach zmarł. Rodzina Bartosza S. ma jednak zdecydowanie odmienne zdanie w tej sprawie. Zdaniem członków rodziny policjanci złamali mężczyźnie krtań, lecz pierwsza sekcja zwłok nie potwierdziła ich wersji. Mimo to pełnomocnik rodziny stwierdził, że są oni zadowoleni z wyników. - Wiele naszych podejrzeń się potwierdziło - powiedział Wojciech Kasprzyk.

Rodzina i pełnomocnicy Bartosza S. nie mogą ujawniać szczegółów sekcji zwłok. Co więcej, zlecili oni kolejną sekcję zwłok mężczyzny, która odbyła się poza granicami Polski. Nie są jednak jeszcze znane jej wyniki.

Więcej o: