Burza, w którą przekształcił się huragan Ida, i intensywne opady deszczu sparaliżowały Nowy Jork. Według informacji NBC News w Nowym Jorku i sąsiadującym z nim New Jersey zginęło co najmniej 14 osób. Władze Nowego Jorku i New Jersey wprowadziły stan nadzwyczajny
Tylko w ciągu godziny w nowojorskim Central Parku i w mieście Newark w New Jersey spadło wczoraj około osiem centymetrów deszczu - to tyle, co zwykle przez cały miesiąc. Meteorolog NBC News, Bill Karins, powiedział, że to nie zarejestrowano nigdy większych opadów w ciągu godziny.
Woda zalewała drogi i tunele. Na stacjach metra lała się na perony i wagony. W Nowym Jorku śmierć poniosło osiem osób - wśród ofiar są osoby w wieku od dwóch do 86 lat. W mieście Passaic w sąsiednim stanie New Jersey 76-letni mężczyzna utonął w samochodzie, który został zalany, gdy woda z pobliskiej rzeki nagle zaczęła się podnosić. W Elizabeth, także w stanie New Jersey, śmierć poniosło natomiast pięciu mieszkańców kompleksu Oakwood Plaza Apartments.
Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blassio ogłosił stan nadzwyczajny i wezwał mieszkańców, by pozostali w domach. Podobną decyzję wydał gubernator New Jersey Phil Murphy. W stanach Pensylwania, Nowy Jork i New Jersey setki tysięcy osób pozostają bez prądu. Tymczasem na południu USA trwa akcja pomocy poszkodowanym wskutek uderzenia Idy, która w niedzielę dotarła do wybrzeża Luizjany jako huragan czwartej kategorii z wiatrem o prędkości 240 kilometrów na godzinę. W wielu miejscowościach brakuje wody i benzyny. W 600 tysiącach domów nie ma prądu. Jak podaje NBC News, opady deszczu w Central Parku były największymi od 94 lat, natomiast w New Ark w New Jersey - największymi od 62 lat.
"Dziś wieczorem przeżywamy historyczne wydarzenie pogodowe z rekordowym deszczem w całym mieście, brutalnymi powodziami i niebezpiecznymi warunkami na naszych drogach" - napisał na swoim Twitterze burmistrz Nowego Jorku.