Zamek w Stobnicy. Jest decyzja Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego

Jest decyzja Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego w sprawie ogromnego zamku w Stobnicy. Choć budynek jest już prawie zbudowany, właśnie uchylono pozwolenie na jego budowę.

Zamek, który został zbudowany już niemal w całości, znajduje się na skaju Puszczy Noteckiej w Stobnicy położonej między Obornikami i Szamotułami w województwie wielkopolskim. Budowla znajduje się na sztucznej wyspie i jak informuje "Gazeta Wyborcza", inwestycja może kosztować nawet 400 mln zł.

Zobacz wideo Pionowy Las w mieście. Znakomity pomysł na walkę z trującym smogiem

Pozwolenie na budowę zamku w Stobnicy zostało unieważnione

Starostwo powiatowe w Obornikach wiosną 2015 roku wydało pozwolenie na budowę ogromnego zamku na terenie Puszczy Noteckiej. Dopiero w 2020 roku prokuratura zażądała, aby wojewoda - Łukasz Mikołajczyk z PiS, je unieważnił. Samorządowiec przyznał, że złamał prawo wydając pozwolenie, a mimo tego nie uchylił swojej decyzji.

Mikołajczyk słono za to zapłacił, ponieważ premier Mateusz Morawiecki odwołał go ze stanowiska. Prokuratura odwołała się więc od tej decyzji do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Po półtora roku badania sprawy podjęto decyzję o uchyleniu pozwolenia na budowę zamku. W uzasadnieniu napisanym przez Joannę Niedźwiecką z GINB i przekazanym mediom czytamy, że "wartości wskazane w rozporządzeniu Rady Ministrów z 9 listopada 2010 r. w sprawie przedsięwzięć mogły znacząco oddziaływać na środowisko".

Zamek w Stobnicy. Jak doszło do unieważnienia pozwolenia na budowę zamku?

Gigantyczna budowla powstaje na skraju Puszczy Noteckiej, znajdującej się na obszarze chronionym  Natura 2000. Przed uzyskaniem pozwolenia na budowę, właściciel terenu miał obowiązek skontaktować się z regionalną dyrekcją ochrony środowiska w Poznaniu, która pilnuje, aby inwestycje nie wpływały negatywnie na środowisko. Jeśli inwestycja nie przekracza 1,7 ha, wystarczy że właściciel przyniesie raport o jej oddziaływaniu na środowisko. Biznesmen przekazał niezbędne dokumenty - wówczas dyrekcja stwierdziła, że zamek, który w zamyśle miał być "budynkiem wielorodzinnym" nie wpłynie "znacząco negatywnie" na środowisko. 

Jednak inwestycja przekroczyła 2 ha, a zamiast "budynku wielorodzinnego" właściciel chce stworzyć hotel. W takiej sytuacji niezbędna jest decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji, których właściciel nie miał. Jak informuje "GW", GINB potwierdził, że zamek może znacząco wpłynąć na środowisko, w związku z czym nie może wydać pozwolenia na budowę bez decyzji środowiskowej.

"Z akt sprawy wynika, że inwestor takiego dokumentu nie uzyskał, co w ocenie GINB stanowiło przesłankę do stwierdzenia nieważności decyzji o pozwoleniu na budowę" - czytamy w komunikacie Joanny Niedźwieckiej cytowanym przez "GW". Właściciel zamku w ciągu najbliższych dwóch miesięcy może zaskarżyć decyzję GINB do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ma na to miesiąc.

Biznesmen, urzędnicy i inspektor budowlany staną przed sądem

Ponadto już niedługo rozpocznie się proces karny w tej sprawie. Prokuratura oskarżyła biznesmena Pawła N. o prowadzenie budowy zagrażającej środowisku oraz o posłużenie się dokumentem poświadczającym nieprawdę (zaniżenie rozmiarów inwestycji). Paweł N. nie przyznaje się do winy.

Oskarżeni za nierzetelne zweryfikowanie dokumentów zostali także urzędnicy starostwa w Obornikach oraz inspektorki nadzoru budowlanego, które nie wstrzymały budowy. Prokuratura postanowiła również sprawdzić, skąd pochodzą pieniądze przeznaczane na budowę zamku - podejrzewa bowiem pranie brudnych pieniędzy

Więcej o: