Katowice. Bliscy wspominają 19-letnią Basię, która zginęła pod kołami autobusu. "Dobre dziecko"

W sobotę pod kołami autobusu linii 910 w Katowicach zginęła 19-letnia Basia. Osierociła dwójkę dzieci. Rodzina i znajomi wspominają ją jako dobrą matkę. Ojciec kobiety mówi, że Basia planowała z narzeczonym ślub. Z kolei koledzy z pracy kierowcy autobusu nie kryją szoku tym, co zrobił Łukasz T. Opisują go jako "spokojnego, bezkonfliktowego" człowieka.

Pani Izabela, która w sobotę nad ranem szła do pracy, przechodziła na miejscu chwilę po zdarzeniu. - Za każdym razem, jak zamykam oczy, to ją widzę - zrelacjonowała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

W pobliżu Katowickiego Supersamu zwykli przebywać bezdomni. Byli tam i w momencie, kiedy wydarzył się tragiczny wypadek. Zapytani o przyczyny bójki młodych ludzi, odpowiedzieli, że nie znają powodów. - A co to mało tych bójek? Codziennie jakieś widzimy. Pijani byli, to się bili - stwierdzili.

Zobacz wideo Katowice. Areszt dla kierowcy autobusu, który przejechał 19-latkę

Wypadek w Katowicach. Ojciec ofiary: "Jej dzieciom niczego nie brakowało"

W sobotnim wypadku zginęła 19-letnia Basia ze Świętochłowic. Osierociła dwoje małych dzieci. - Jo żech znoł Basia od bajtla, jak jeszcze w portkach po placu lotała. Dobre dziecko. Ojca tyż znom - mówił jeden z jej sąsiadów w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". "Ładna, ale chuda, czarnulka z długimi włosami, dzieci odchowane, zadbane", opisywali Basię dziennikarzom "GW" inni mieszkańcy Lipin - dzielnicy Świętochłowic, gdzie mieszkała młoda kobieta.

W noc przed wypadkiem Basia i jej partner Łukasz wybrali się z przyjaciółmi na dyskotekę w Katowicach. Opiekę nad dziećmi powierzyli rodzicom dziewczyny. Wczesnym rankiem czekali na autobus powrotny do Świętochłowic.

Dziewczyna i jej partner mieli wiele wspólnych planów na przyszłość, które w jednej chwili przekreśliła tragedia. O tym, czego kobieta nie zdążyła zrealizować, opowiedział w rozmowie z dziennikiem "Fakt" jej ojciec. - Basia szykowała się do egzaminu na prawo jazdy, z narzeczonym planowali ślub. Byli już zaręczeni. Chcieli zmienić mieszkanie na większe. Mieli kupić samochód i ogródek. W jednym dniu świat runął - mówił, dodając, że Basia "mimo młodego wieku była świetną matką", a jej dzieciom "niczego nie brakowało". - Mała Elizka coraz bardziej tęskni za mamą. Chodzi z telefonem i pyta, gdzie mamusia..." - powiedział ojciec 19-latki.

Koledzy z pracy Łukasza T. są zszokowani. Mówią o nim: "To pasjonat"

O Łukaszu T. wiadomo, że jest fanem polskich gór: często wędrował, a z każdej wyprawy przywoził zdjęcia tablic ze szczytów. Uczestniczył też w Runmageddonie, czyli ekstremalnym wyścigu z przeszkodami. Jak ustaliła "GW", 31-latek kierował autobusami od 10 lat. W ubiegłym roku powrócił do katowickiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej po tym, jak przez pewien czas pracował dla innego przewoźnika. Poddał się wtedy wszystkim niezbędnym badaniom. Z PKM związani są również członkowie jego rodziny: ojciec, brat oraz bratowa. - To pasjonat. Nie jakiś tam kierowca, który po prostu ma pracę. On i cała jego rodzina zawsze byli związani z autobusami. Kochali je - powiedział "Wyborczej" jeden z kierowców.

- U nas w firmie miał w ostatnich latach jedno zdarzenie, i to nie ze swojej winy. Może też dlatego jest taki szok u nas, wśród pracowników. To był kierowca, na którego nigdy nawet jednej skargi nie było ze strony pasażerów. Bardzo spokojny, bezkonfliktowy człowiek - zapewnił w Radiu Zet Paweł Cyganek, przedstawiciel zarządu PKM Katowice.

Kierowcy katowickich autobusów są zaniepokojeni falą niechęci, jaką odczuwają ze strony pasażerów po sobotnim dramacie. - Ludzie się nam teraz przyglądają, jakby w każdym z nas widzieli zagrożenie. Przecież to widać. Do tej pory pasażerowie potrafili na nas nawrzeszczeć, bo okno było otwarte i komuś wiało albo że nie mam drobnych do wydania za bilet. Nie ma rozmowy, od razu jest krzyk i wulgaryzmy. I takich sytuacji są setki, głowa nie wytrzymuje. A co będzie teraz? - zastanawiali się w rozmowie z "GW".

Śmiertelne potrącenie nastolatki w Katowicach. Młoda kobieta zginęła na miejscu

Nagrania, na których zarejestrowano wypadek pokazują, że na ulicy wywiązała się bójka. Do biorącej w niej udział grupki podjechał autobus. Prowadzący go kierowca zatrąbił, część osób zeszła z jezdni, inne zaś nie zareagowały. Mimo że na drodze wciąż przebywali ludzie, autobus ruszył i z impetem uderzył w odwróconą tyłem młodą kobietę. Basia zginęła na miejscu.

Aleksander Duda z Prokuratury Okręgowej w Katowicach przekazał "Faktowi", że "prowadzone będzie pod kątem udziału w ulicznej bójce". Bezpośrednio po wypadku przesłuchanych zostało 20 osób. Ich zeznania oraz nagrania świadków posłużą w ustaleniu kto doprowadził do awantury na ulicy.

Więcej o: