Joanna Dawidczyk, zastępca oficera prasowego Komendy Powiatowej Policji w Mrągowie poinformowała w TVN24 o stanie trzech osób, które podróżowały śmigłowcem. Jedna z nich ma złamaną nogę, nie ma natomiast szczegółowych informacji o stanie pozostałych dwóch osób, wiadomo jednak, że mają urazy kręgosłupa, cała trójka jest przytomna i są w stanie rozmawiać.
Na razie pomoc jest im udzielana na miejscu, ale te osoby będą przetransportowane do pobliskich szpitali - mówiła Joanna Dawidczyk.
We wtorek około godz. 9:30 śmigłowiec wpadł do jeziora Tałty - początkowo informowano, że chodzi o jezioro Mikołajskie, ale zostało to później doprecyzowane. W maszynie znajdowały się trzy osoby, z których jedna zdołała sama dopłynąć na brzeg, a dwie kolejne dwóm kolejnym pomogli ludzie, którzy wypoczywali na łódkach w pobliżu.
Maszyna jest wciąż w wodzie, znajduje się na głębokości około 13 metrów. Całe miejsce zdarzenia zostało zabezpieczone przez odpowiednie służby, ponieważ będzie podejmowanie tego śmigłowca. Na miejsce mieli też przybyć strażacy płetwonurkowie z Giżycka i Mrągowa, którzy mieli przeszukać miejsce katastrofy - informowała stacja TVN24. "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że na miejscu wypadku zjawił się również burmistrz Mikołajek Piotr Jakubowski, który powiedział, że sytuacja wydaje się opanowana.