Odmiana indyjska, oficjalnie nazywana B.1.617.2, jest jedną z czterech zmutowanych wersji koronawirusa. Pierwszy raz została wykryta w Indiach w październiku 2020 roku.
Brytyjski rząd wyraził zaniepokojenie obecną sytuacją epidemiczną w Wielkiej Brytanii. W czterech angielskich okręgach samorządowych zanotowano wzrost liczby przypadków, wywołany przez jedną z odmian indyjskiego wariantu. - Jesteśmy zaniepokojeni - przyznał premier Boris Johnson.
Za kilka dni otwarte mają zostać kina, galerie i muzea, a puby i restauracje będą mogły zaprosić klientów. Już czerwcu zniknąć miałoby większość wymogów dystansu społecznego. Eksperci biją na alarm i zalecają, by choć lokalnie wstrzymać luzowanie obostrzeń. - Wśród naukowców jest na razie wiele opinii na temat tego, co może się stać. Ale chcemy podjąć wszelkie środki ostrożności - zapewnił premier i dodał, że niczego nie wyklucza.
Profesor Christina Pagel, specjalistka od tworzenia matematycznych modeli, powiedziała "Guardianowi", że jej zdaniem rząd powinien na razie wstrzymać luzowanie obostrzeń zaplanowane na poniedziałek. Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson nie wykluczył, że w ogniskach zakażeń, na przykład w Bolton, możliwe będzie wprowadzenie lokalnych lockdownów, albo też, że w miejsca te zostaną skierowane dodatkowe dostawy szczepionek.
W Wielkiej Brytanii ponad 35,9 miliona ludzi otrzymało pierwszą dawkę szczepionki, a ponad 18,8 miliona otrzymało drugą dawkę. Jak podaje Public Health England, do 5 maja Wielka Brytania odnotowała 520 przypadków wariantu indyjskiego.