We wtorek (13 marca) portal interia.pl opublikował rozmowę m.in. z prof. Wojciechem Maksymowiczem, po tym, jak ustalono, że Ministerstwo Zdrowia domaga się informacji na temat eksperymentów medycznych prowadzonych na olsztyńskiej uczelni. Badania z dziedziny neurochirurgii miały być prowadzone w latach 2013-2020, a ich formalnym nadzorcą był prof. Maksymowicz.
Interia.pl ustaliła, że ministerstwo skierowało pismo w tej sprawie do uczelnianej komisji bioetycznej 27 marca. O dochodzeniu resortu zdrowia informowała również "Gazeta Wyborcza".
Wojciech Andrusiewicz, rzecznik resortu zdrowia, podczas wtorkowej (13 kwietnia) konferencji prasowej został zapytany o doniesienia Interii w sprawie eksperymentów prowadzonych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim.
- Niestety dostaliśmy bardzo niepokojące informacje - to nie jest wynik żadnego postępowania, które wyszło z MZ - dostaliśmy bardzo niepokojące informacje dotyczące możliwych eksperymentów medycznych wykonywanych na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim pod nadzorem profesora Maksymowicza - powiedział w odpowiedzi rzecznik ministerstwa.
Na konferencji Andrusiewicz podał, że po zakończeniu kontroli zostaną szerzej przekazane jej wyniki. W opinii rzecznika, możliwe nieprawidłowości mogą rzutować na dalszą karierę prof. Maksymowicza. W rozmowie z PAP Andrusiewicz stwierdził, że:
Do Ministerstwa Zdrowia wpłynęła odpowiedź uniwersytetu, która w żaden sposób nie rozwiewa wątpliwości dotyczących eksperymentów medycznych z wykorzystaniem ludzkich płodów. W najbliższych dniach, po konsultacjach z ekspertami, zapadną decyzje dotyczące dalszych losów tej sprawy.
- Jestem szefem katedry i kliniki neurochirurgii, więc chodzi o mnie. Wiedziałem, że ktoś zbiera na mnie haki. Zostałem o tym uprzedzony przez ludzi związanych z polityką. Usłyszałem, że skoro jestem aktywny, muszę się z tym liczyć - powiedział w rozmowie z Interią prof. Maksymowicz.
W jego opinii pismo przesłane przez resort zdrowia do szefowej Komisji Bioetycznej prof. Elżbiety Bandurskiej-Stankiewicz to działanie niezwykle rzadkie. - Odbieram to jako napaść - powiedział Maksymowicz. Z ustalonych informacji wynika, że informacje o przekazaniu pisma trafiły również do ministra edukacji Przemysława Czarnka oraz prof. Sergiusza Nawrockiego, prorektora ds. Collegium Medicum olsztyńskiej uczelni. Również w opinii prof. Nawrockiego, pisma od resortu są ewenementem. - Nie wiem, jaki jest cel pozyskania takich informacji. Na pewno to dość nietypowe działanie resortu zdrowia - odpowiedział.
Profesor Wojciech Maksymowicz to lekarz, naukowiec były minister zdrowia, polityk Porozumienia Jarosława Gowina. Często krytykuje strategię rządu w sprawie walki z pandemią koronawirusa. W odpowiedzi minister zdrowia Adam Niedzielski, nazwał go "koronalanserem". Maksymowicz od pięciu miesięcy pracuje na oddziale covidowym. Profesora wspierają nie tylko politycy z partii Porozumienie.
Kwestię związaną z próbą "zbierania haków" na prof. Maksymowicza także poruszył prof. Nawrocki. - Maksymowicz jest aktywnym politykiem, a w koalicji rządowej wrze. Profesor komentuje krytycznie działania rządzących, w tym resortu zdrowia, więc nie należy tu niczego wykluczać. Zaznaczam jednak, że to moja prywatna opinia, a nie stanowisko uczelni - ocenił
Dokumenty przesłane przez ministerstwo wzbudziły zainteresowanie także Naczelnej Rady Lekarskiej. Profesor Andrzej Matyja, szef NRL powiedział, że nie wie, w jaki sposób ma interpretować zachowanie resortu.
- Czy to odwet za krytykę pewnych działań, którą słychać z ust profesora? Minister zdrowia powinien publicznie wyjaśnić, dlaczego zwrócił się do komisji bioetycznej, czy ma jakieś wątpliwości - powiedział prof. Matyja.
Na jednej z publicznych konferencji przeprowadzonych w 2016 r., prof. Maksymowicz poinformował, że planuje rozpocząć projekt naukowy. W jego ramach wykorzystywane będą komórki macierzyste, które pozyskane zostaną z naturalnie poronionych płodów między 17. a 22. tygodniem życia. Badania miały dotyczyć sposób leczenia stwardnienia zanikowego bocznego (SLA).
Tkanki wykorzystywane podczas badania miały pochodzić wyłącznie z tkanki mózgowej płodów, które uległy samoistnemu poronieniu. Wykluczone było korzystanie z płodów abortowanych.