W czasach pogańskich tłusty czwartek związany był z pożegnaniem zimy i świętowaniem nadejścia wiosny. Dziś wyznacza on w kalendarzu chrześcijańskim ostatni tydzień przed wielkim postem, kiedy wierni mogą dowolnie się objadać, choć kojarzy się przede wszystkim z objadaniem słodkościami. Przed cukierniami ustawiają się długie kolejki. Na statystycznego Polaka przypada w ten dzień 2,5 pączka.
Dziś tłusty czwartek kojarzony jest głównie ze słodkościami - pączkami i faworkami, znanymi także jako chrust. W okolicach XVII wieku pączki pieczono z ciasta chlebowego, a środku zamiast słodkich konfitur umieszczano skwarki. W takiej postaci smażono je na blasze lub głębokim tłuszczu, najczęściej smalcu. Początkowo nie używano do ich wyrobu drożdży, co sprawiało, że wypieki były dużo twardsze od tych, znanych nam dziś. Z tego samego powodu nie miały też tak delikatnych, obłych kształtów.
O ile dziś tłusty czwartek traktowany jest raczej symbolicznie i kojarzy nam się głównie ze słodkim obżarstwem, w przeszłości dochodziły do niego także huczne zabawy czy pochody. Nie stroniono od alkoholu i tłustych mięs. Traktowano tę datę jako okazję do wyszalenia się i robienia rzeczy, których na co dzień nie wypada. Z drugiej strony 40-dniowy czas wielkiego postu traktowany był bardzo poważnie, tłusty czwartek był więc okazją do najedzenia się na zapas.
Tłusty czwartek jest świętem ruchomym. Wypada zawsze 52 dni przed Wielkanocą. Może to nastąpić między styczniem a marcem, choć zazwyczaj jest on datą lutową. Tak będzie i w tym roku - tłusty czwartek wypadnie 11 lutego.