Cytowany przez "Wprost" Wojciech Andrusiewicz apelował, aby niższe liczby zakażonych w ostatnich dniach nie zmyliły czujności Polaków. - Epidemia nam się nie skończyła. Epidemia nie opadła. Epidemia nadal trwa. Fakt, że mamy dwa dni ponad 3 tys. zakażeń, a nie 10 czy 15 tys., fakt, że przed trzema dniami mieliśmy 5 tys. zakażeń, a przed czterema 9 tys., nie może powodować i wpływać na nasze poczucie spokoju. Nie możemy być spokojni o to, że epidemii już nie ma. Pamiętajmy, że mieliśmy święta - mówił.
Rzecznik resortu zdrowia odniósł się także do kwestii szczepień. Oznajmił, że wśród osób powyżej 65. roku życia zainteresowanie szczepieniami oscyluje w granicach 60-65 proc., zaś najmniejsze zainteresowanie dotyczy osób poniżej 30. roku życia.
- To jest pytanie do ludzi młodych, czy chcą wrócić tego co było, czy chcą wrócić chociażby w Warszawie na bulwary wiślane? Czy na te bulwary nie chcą wracać. Jeżeli chcemy wrócić do tej normalności, kiedy mogliśmy normalnie się spotykać, to każdy z nas powinien się zaszczepić - podkreślił.
W dalszej części wypowiedzi rzecznik resortu zdrowia wspominał o słowach premiera Mateusza Morawieckiego, który w trakcie niedzielnej konferencji prasowej oznajmił, że nie będzie godziny policyjnej, a wprowadzone rozporządzenie to apel do Polaków.
- Nikt nigdy ze sfery rządowej nie mówił o godzinie policyjnej. Takie określenie nie padło. To było określenie ukute m.in. w mediach. My mamy obecnie stan obostrzeń wprowadzony na Sylwestra, który jest tym stanem podobnym do tego, co było na wiosnę. Wówczas nie mówiliśmy o godzinie policyjnej. Mówiliśmy o obostrzeniach i zakazie przemieszczania się - mówił rzecznik.