W trakcie środowego (11 listopada) Marszu Niepodległości na al. 3 Maja w okolicach Mostu Poniatowskiego doszło do podpalenia pracowni artystycznej Stefana Okołowicza. Uczestnik marszu rzucił racę w kierunku mieszkania, na balkonie którego wywieszono tęczową flagę oraz baner Strajku Kobiet. Raca trafiła do mieszkania znajdującego się dwa piętra niżej. Wybuchł pożar, który wkrótce ugasili strażacy.
W reakcji na wydarzenie, redakcja portalu naTemat.pl stworzyła internetową zbiórkę, która ma pokryć koszty zniszczeń wyrządzonych w pracowni. - W sieci są setki oburzonych komentarzy, dlatego redakcja portalu naTemat.pl postanowiła zorganizować spontaniczną zbiórkę na remont pracowni Pana Stefana Okołowicza, którą w tak bezczelny i niepotrzebny sposób zniszczyli uczestnicy Marszu Niepodległości - czytamy na oświadczeniu organizatorów zbiórki.
Internetowa zbiórka osiągnęła ogromny sukces. W ciągu zaledwie jednego dnia zebrano ponad 30 tysięcy zł. Pieniądze wpłaciło już tysiąc osób. Wśród pomagających są osoby, które przekazują sumy wynoszące kilkadziesiąt złotych, ale znalazła się również wpłata wynosząca tysiąc złotych. Sam właściciel mieszkania zapewnia jednak, że nie potrzebuje zbiórki funduszy na remont.
"Po internecie już krąży zrzutka na pomagam.pl zbierająca pieniądze dla pana Stefana, któremu naziole podpalili mieszkanie. Zrzutka jest absolutnie nieustalona z panem Stefanem, w jego mieszkaniu są aktywiści, którzy pomagają mu przy naprawie okna, pan Stefan na razie deklaruje, ze nie potrzebuje pomocy pieniężnej" - napisano na jednej ze stron na Facebooku.
Stefan Okołowicz jest założycielem Instytutu Witkacego w Warszawie. Mieszkanie przy al. 3 Maja służy mu również za pracownię artystyczną. W wyniku pożaru nikt nie ucierpiał, ale w lokalu doszło do zniszczeń. Podpaliły się m.in. drewniane ramy w oknie balkonowym. W mieszkaniu znajdowały się reprodukcje fotografii Witkacego, które mają być zaprezentowane na przyszłorocznej wystawie. Oryginalne dzieła Stanisława Witkiewicza są przechowywane w innym miejscu.
- Na szczęście nic się nie zajęło. Raca wpadła między drzwi, które zaczęły się palić. Od zewnątrz mogło to wyglądać bardziej przerażająco, bo była taka, tak jak na obrazie Salvadora Dali płonąca żyrafa, tak tu były płonące drzwi, jak u Hasiora. Jakby to mieszkanie się zajęło, to by momentalnie wszystko poszło - powiedział Stefan Okołowicz w rozmowie z TVN24.
- Witkacy o mało nie oberwał. Aczkolwiek Witkacy jako patron chyba to uratował. Witkacy nie ma nic wspólnego ani z marszem, ani ze Strajkiem Kobiet, ale ze mną ma - dodał.