Była doradczyni prezydenta Omarosa Manigault Newman stwierdziła w rozmowie z "The Mail", że małżeństwo Trumpów nie potrwa zbyt długo po wyprowadzce z Białego Domu. Według niej Melania ma czekać na moment, w którym będzie mogła złożyć pozew o rozwód.
- Melania odlicza każdą minutę, aż będzie mogła zakończyć swój urząd. Wtedy będzie mogła się rozwieść - powiedziała Newman. Według niej pierwsza dama USA poczeka do stycznia, kiedy na urząd prezydenta zaprzysiężony zostanie Joe Biden. Melania w ten sposób chce "oszczędzić mężowi ostatecznego upokorzenia". Były współpracownik Donalda Trumpa dodaje, że nie zdziwi się, jeśli prezydent nie wróci już do Białego Domu po świętach Bożego Narodzenia. - Jest przegranym i to go zabija - dodaje Michael Cohen.
"Amerykanie zasługują na uczciwe wybory. Każdy legalny - nie nielegalny - głos powinien być policzony. Musimy chronić naszą demokrację z zachowaniem pełnej transparentności" - napisała na Twitterze Melania Trump. Jest to też pierwszy publiczny komentarz żony Donalda Trumpa od momentu ogłoszenia przez media, że to Joe Biden wygrał wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych.
Oficjalnie Melania Trump podtrzymała więc stanowisko swojego męża. Donald Trump ostatnio ogłosił się zwycięzcą wyborów prezydenckich, chociaż amerykańskie media podają, że to Joe Biden zdobył ponad 270 wymaganych głosów elektorskich i będzie nowym prezydentem USA. Urzędujący prezydent mimo braku dowodów twierdzi również, że głosowanie zostało sfałszowane. "Wszyscy wiemy, dlaczego Joe Biden spieszy się z tym, by fałszywie uznać się za zwycięzcę i dlaczego zaprzyjaźnione z nim media tak bardzo mu w tym pomagają: oni nie chcą, by prawda została ujawniona. (...) Legalne głosy decydują o tym, kto jest prezydentem, a nie media. Amerykanie mają prawo do uczciwych wyborów: oznacza to liczenie tylko legalnych kart do głosowania" - napisał w jednym z ostatnich wpisów Donald Trump.
Według ustaleń CNN interweniować w tej sprawie miał już zięć Trumpa, Jared Kushner oraz Melania. Zgodnie z amerykańską tradycją kandydat, który przegra w wyborach, po ogłoszeniu wyników w mediach uznaje swoją porażkę i składa gratulacje przyszłemu prezydentowi USA. Do tej pory jednak Donald Trump tego nie zrobił. Wcześniej dziennikarze powoływali się na źródła sztabu Trumpa, który miał mówić, że w przypadku przegranej z Białego Domu "będą musieli go wyciągnąć agenci Secret Service".