Jak ustalili dziennikarze portalu tvn24.pl Kamil S., który uciekł z pumą do lasu w ostatni piątek 10 lipca, sam zgłosił się na komendę policji w Zawierciu w województwie śląskim. Mężczyzna, który jest byłym żołnierzem, uczestnikiem misji w Afganistanie, tłumaczył swoje zachowanie silną więzią ze zwierzęciem, które hodował od sześciu lat.
- To była dla niego ciężka emocjonalnie sytuacja. W pierwszej chwili komendant policji z Zawiercia zarządził poszukiwania, w których wykorzystano helikopter i drony, właśnie z obawy o jego życie - poinformowano dziennikarzy portalu w Komendzie Głównej Policji. Jak się okazało, policjantom z Zawiercia udało się nawiązać kontakt z byłym żołnierzem podczas jego ucieczki. Po kilkunastu godzinach funkcjonariusze przekonali go, by oddał pumę do ogrodu zoologicznego.
Kamil S. przebywa obecnie na komendzie policji w Zawierciu, gdzie składa wyjaśnienia. Według ustaleń tvn24.pl mężczyzna ma opuścić komendę wolno, ale z zarzutem karnym z artykułu 284 kk, czyli przywłaszczania pumy, która zgodnie z wyrokiem sądu miała trafić do zoo w Poznaniu. Właściciel zdecydował się oddać zwierzę do ogrodu zoologicznego w Chorzowie. Wartość Nubii wyceniana jest na osiem tysięcy złotych.
Kamil S. miał kupić pumę Nubię sześć lat temu w Czechach. Posiadanie drapieżnego zwierzęcia przez osoby prywatne jest w Polsce nielegalne. Z tego powodu mężczyzna był kilkukrotnie skazywany za stwarzanie zagrożenia. Ostatnio sąd orzekł o przypadku pumy na rzecz zoo w Poznaniu. Pracownicy ogrodu zoologicznego przyjechali, by osobiście odebrać zwierzę, jednak Kamil S. zabrał pumę i uciekł z nią do lasu. Mężczyzna miał też grozić, że zrobi sobie krzywdę.