W sobotę na Gazeta.pl pisaliśmy o sprawie Kamila S., który w klatce obok domu hodował pumę. Mężczyzna od piątku jest poszukiwany, ponieważ, zgodnie z wyrokiem sądu, powinien oddać zwierzę do poznańskiego zoo. Po południu weteran z Afganistanu zamieścił w mediach społecznościowych nagranie, z którego wynika, że po ucieczce razem z pumą są bezpieczni.
Naczelnik wydziału kryminalnego zapytał mnie, czy mogę podać współrzędne geograficzne. A przecież to policja ma wszelkie techniczne możliwości, by namierzyć tego mężczyznę
- powiedziała w rozmowie z katowicką "Gazetą Wyborczą" Ewa Zgrabczyńska, dyrektorka zoo w Poznaniu, gdzie trafić ma puma Nubia.
Czytaj więcej: Śląsk. Uciekł z pumą do lasu. Opublikował nagranie ze zwierzęciem. "Bezpieczni"
W sobotę wieczorem policja w Zawierciu wydała oświadczenie w tej sprawie. Czytamy w nim m.in., że ustawową rolą policji jest wykonywanie czynności na polecenie sądów.
Biorąc pod uwagę szczególny charakter tej sprawy i dokonane rozpoznanie, było do przewidzenia, iż dotychczasowy właściciel nie będzie chciał oddać Nubii dobrowolnie, gdyż bezsprzecznie jest z nią bardzo związany emocjonalnie. Z tego względu przed podjęciem działań związanych z przekazaniem pumy zasadnym było dokładne zaplanowanie czynności, w tym zapewnienie ewentualnego udziału mediatora, co w naszym przekonaniu mogło przyczynić się do rozwiązania tej sytuacji w sposób jak najmniej dolegliwy (również dla pumy), a przede wszystkim zapewniający bezpieczeństwo wszystkim uczestnikom czynności
- pisze policja i podkreśla, że funkcjonariuszy zaskoczyło, że pracownicy poznańskiego zoo wraz z dziennikarzami "podjęli samodzielną próbę przejęcia Nubii, nie informując policji wcześniej o tym fakcie".
Próba ta okazała się nieskuteczna, a jej efektem była ucieczka dotychczasowego właściciela z pumą. Jedynym pozytywnym aspektem tej nieudanej realizacji jest fakt, że nikt nie doznał obrażeń ciała
- czytamy w oświadczeniu. Jak dodaje policja, poszukiwania są kontynuowane, jednak ich forma została znacznie zmodyfikowana.
Do sprawy odniosła się Koalicja Cyrk Bez Zwierząt, która na Facebooku podała kilka faktów związanych ze sprawą. Podkreśliła m.in., że aktualnie zwierzę mieszka w za małej klatce - większa, w której wcześniej publikował zdjęcia, znajduje się przy posesji, w której Kamil S. nie mieszka od września 2016 roku.
Od czasu uprawomocnienia się ostatniego wyroku z orzeczeniem przepadku pumy w styczniu 2020 roku Kamil S. ukrywa się wraz z pumą, przetrzymując ją w małej klatce transportowej, która uniemożliwia przyjęcie naturalnej postawy ciała
- pisze Koalicja Cyrk Bez Zwierząt. Całość można przeczytać TUTAJ.
Próbę odebrania Kamilowi S. pumy skomentował również Dariusz Wójtowicz, prezydent Mysłowic.
Dzisiaj Pan Kamil i Puma Nubia są ścigani jak przestępcy. Kamilowi grożą sankcje prawne, Nubii uwięzienie w ZOO do końca swych dni. Spoglądając bez emocji na całą sprawę widzę, że tu nie ma idealnego rozwiązania, bo życie z tak wielkim kotem wśród ludzi to duży problem. Zaś uwięzienie żyjącej na wolności pumy, to wyrok
- napisał polityk i przypomniał o zaangażowaniu weterana wojennego w akcję charytatywną.