Sprawa Romana K. wróciła, gdy opisał ją portal OKO.press. Do napaści doszło w 2002 roku w USA, gdy K. od terapeuty 17-letniej dziewczyny dowiedział się, że ta została zgwałcona przez taksówkarza. Ksiądz odwiedził ją w domu, by z nią porozmawiać.
Ksiądz przyznał się później, podczas zeznań na policji, że odbył stosunek z 17-latką. Jak mówił, była to "metoda terapeutyczna", by pomóc jej zapomnieć o złych wspomnieniach. Ks. Roman K. został oskarżony o napaść seksualną drugiego stopnia z użyciem przymusu - ostatecznie po dwóch latach zapadł wyrok: 9 miesięcy więzienia.
Zgodnie z wyrokiem ks. Roman K. spędził w amerykańskim więzieniu 9 miesięcy, a następnie w 2005 roku został deportowany do Polski. Trafił na Warmię.
Od 2008 roku, mimo zakazu kontaktowania się z dziećmi bez nadzoru, ks. K. pracował jako katecheta w gimnazjum w Wielbarku. Odszedł dopiero po protestach wiernych. Arcybiskup Wojciech Ziemba przeniósł duchownego do wsi Orzechowo, gdzie został proboszczem.
W związku z tymi doniesieniami głos zabrała Archidiecezja Warmińska, pod którą podlega ks. Roman K.
Arcybiskup Józef Górzyński Metropolita Warmiński po rozeznaniu sytuacji podjął decyzję o skierowaniu sprawy do Kongregacji Nauki Wiary, co wiąże się z jednoczesnym zawieszeniem ks. Romana K. w pełnieniu obowiązków duszpasterskich proboszcza do czasu rozstrzygnięcia kwestii przez Stolicę Apostolską, o co poprosił także ks. Roman K.
- ogłosiła archidiecezja w oficjalnym oświadczeniu.
Archidiecezja podkreśla też, że w 2003 roku w sprawie Romana K. postępowała "zgodnie z obowiązującym wówczas prawem".
"W sprawie ks. Romana K. przeprowadzono dochodzenie kanoniczne. Dokonał tego delegat ówczesnego Arcybiskupa Metropolity Warmińskiego, który po rozmowie z bezpośrednim świadkiem zdarzenia nie potwierdził prawdopodobieństwa zaistnienia przestępstwa na tle seksualnym. Na bazie tej opinii uznano, że nie ma konieczności informowania Stolicy Apostolskiej" - wskazuje archidiecezja.
"Wyrażamy ubolewanie z powodu zaistniałej sytuacji zapewniając, że zasada zero tolerancji dla nadużyć seksualnych jest dla nas priorytetem" - czytamy na koniec oświadczenia.