Grozi im deportacja do kraju, gdzie rodzina jest prześladowana. Uczennic bronią koledzy
- Codziennie odbieram telefony od rodziców dzieci, z którymi dziewczyny chodzą do klasy. Wszyscy pytają, jak mogą pomóc - mówi Natalia Gebert z organizacji Dom Otwarty, która wraz z Anetą Derdą z Gimnazjum i Liceum Startowa koordynuje
wsparcie dla 16-letniej Madiny i rok starszej Aminy. Dziewczynom oraz ich rodzinie grozi deportacja.
Nastolatki przyjechały do Polski z Tadżykistanu na początku 2016 roku razem z rodzicami i dwójką młodszego rodzeństwa. Matka dziewczynek była zaangażowana w
działalność polityczną w umiarkowanej, opozycyjnej Islamskiej Partii Odrodzenia Tadżykistanu. Partia została zdelegalizowana, a jej członków spotkały represje.
Szczególnie dotknęło to brata matki, który był ważnym działaczem partii. Jednak także ona sama była wiele razy nachodzona i przesłuchiwana przez służby, a ich dom kilkakrotnie przeszukiwano bez żadnego nakazu. W świetle nasilających się represji, z obawy o bezpieczeństwo własne i dzieci, rodzina postanowiła opuścić swój kraj
- mówi w rozmowie z Gazeta.pl Natalia Gebert.
Rodzina ubiegała się o status uchodźców w Polsce, jednak ich wniosek został dwa razy odrzucony. Teraz grozi im deportacja. - Można ją jednak zatrzymać - podkreśla Gebert. Jak tłumaczy, Komendant Straży Granicznej może zdecydować, by zezwolić im na pobyt z powodów humanitarnych. Taka możliwość jest rozpatrywana w trakcie prowadzonej przez SG procedury o zobowiązaniu cudzoziemców do powrotu (tzw. procedura powrotowa, potocznie deportacja).
- Zgody udziela się m.in. w przypadku, gdy deportacja stanowiłaby naruszenie praw dziecka i zagrażała jego dalszemu rozwojowi. Inicjatywa Dom Otwarty, której wolontariuszki znają rodzinę niemal od początku jej pobytu w Polsce, zaangażowały się w działania wspierające przyznanie Aminie i Madinie wraz z rodziną takiego pozwolenia na pobyt - tłumaczy Gebert
Powrót oznacza "narażenie na ryzyko uwięzienia i tortur"
Natalia Gebert mówi, że Urząd ds. Cudzoziemców, który decyduje o przyznaniu statusu uchodźcy, uznał za prawdziwe tożsamość rodziny oraz to, co mówią o przesłuchaniach.
Jednak urząd stwierdził, że w takiej sytuacji przesłuchiwanie opozycjonistów oraz ich bliższej i dalszej rodziny nie jest czymś niezwykłym. Skoro zaś matka Aminy i Madiny nie została aresztowana i nie postawiono jej formalnych zarzutów, nie można tego zdaniem UdSC uznać za prześladowanie
- relacjonuje. Dlatego wg urzędu status uchodźcy im się nie należy.
W Tadżykistanie od 26 lat rządzi ten sam prezydent, Emomali Rahmon. W 2015 roku w kraju doszło do eskalacji napięć w kraju i próby rewolty. Prezydent zdelegalizował Islamską Partię Odrodzenia Tadżykistanu. To w niej działała matka i wujek Madiny i Aminy. Wobec działaczy partii zaczęto stosować represje. Human Rights Watch nazwało to "poważnym atakiem na opozycję polityczną". Sama partia ostrzegała, że delegalizacja będzie tylko sprzyjać ekstremistom. Amnesty International opisywało, że w Tadżykistanie władze stosują tortury, ścigają obrońców praw człowieka i kontrolują to, jak ubierają się obywatele. AI podkreśla, że dziesiątki działaczy opozycyjnych uciekło z kraju z obawy przed represjami.
Jak pisze Helsińska Fundacja Praw Człowieka w raporcie z 2016 r. , miały też miejsce „ekstradycje i porwania przez rząd krytyków i opozycjonistów tadżyckich za granicą, aresztowania prawników i dziennikarzy oraz nękanie działaczy organizacji pozarządowych”. Z kolei Amnesty International informowała już w 2013 r. , że osoby zmuszone do powrotu do Tadżykistanu są narażone na ryzyko uwięzienia i tortur
- mówi Gebert. - Dla Aminy i Madiny oraz ich rodzeństwa powrót do kraju oznacza
nie tylko poważną groźbę utraty rodziców, ale także ograniczenie ich prawa do nauki,
wyboru własnego stroju czy zabierania głosu w sprawach publicznych - dodaje.
"Dla innych uczniów groźba deportacji jest szokiem"
16-letnia Madina uczy się w liceum na ul. Startowej, chciałaby zostać dziennikarką. Rok starsza Amina chodzi do liceum im. Traugutta i najbardziej interesuje się polityką. - Obie dziewczyny mają ogromne wsparcie w swoich szkołach - podkreśla Gebert. Koledzy i koleżanki oraz kadra szkoły zorganizowali akcję wsparcia dla 16-latki, robili sobie zdjęcia z kartką z hasłem "Save Madina" (ang. uratować Madinę).
- Madina jest serdeczną, czasem trochę nieśmiałą dziewczyną. Jak inne nastolatki w jej wieku, ma szerokie zainteresowania i jest w nich konsekwentna. Myślę, że wzorem mamy, zostanie dziennikarką. Umie występować publicznie i lubi to robić - mówi w rozmowie z Gazeta.pl Ewa Rutowska, nauczycielka ze szkoły na Startowej. Zaznacza, że nastolatka już angażuje się społecznie i przemawiała na jednej z demonstracji solidarności z uchodźcami.
Nauczyciela mówi, że udało jej się już opanować język polski na tyle, by się w nim uczyć.
Myślę, że w ogóle mogło być jej bardzo trudno na początku - obcy kraj, język, ludzie - chyba trudno sobie wyobrazić jak ogromnym stresem musiała być ucieczka do Polski. I jak okropne musi być to, że po czterech latach względnego spokoju przychodzi straszliwa groźbą przymusowego powrotu
- podkreśla. I dodaje, że "dla innych uczniów i uczennic groźba deportacji dziewczyn jest szokująca". - Bardzo krzepiące jest dla mnie zaangażowanie naszych dzieciaków i absolwentów, którzy wyraźnie czują, że nie możemy stać z założonymi rękami - mówi nauczycielka. Liczy, że rodzina i szkoła dostaną za jakiś czas dobrą wiadomość, że Madina i jej rodzina są bezpieczni i mogą zostać w Polsce.
- Myślę, że dla nas wszystkich ta sytuacja jest namacalnym dowodem na to, że Polska prowadzi antyuchodźczą politykę. To trudne doświadczenie, zwłaszcza w kontekście narracji o polskiej gościnności - mówi Rutowska.
Inicjatywa Otwarty Dom zbiera podpisy pod petycją do Komendanta Straży Granicznej ws. rodziny Aminy i Mediny. Do piątku podpisało się pod nią już ponad 4300 osób. Z kolei Studencki Komitet Antyfaszystowski zapowiedział na piątek pikietę na Uniwersytecie Warszawskim w obronie rodziny. O sprawie wie już biuro Rzecznika Praw Dziecka.
-
Wierszyki na Dzień Kobiet 2021. Życzenia gotowe do wysłania dla żony, mamy lub koleżanki
-
Kraska o "lawinowym wzroście zakażeń". Ostatniej doby do szpitali trafiło aż pół tysiąca osób z COVID
-
Kolejne województwa przekroczyły wskaźniki. Mazowieckie i lubuskie o krok od wprowadzenia lockdownu
-
Maile o bombach w organizacjach pozarządowych. Nadawcy piszą o zapłacie za popieranie aborcji
-
Horoskop dzienny - poniedziałek 8 marca [Baran, Byk, Bliźnięta, Rak, Lew, Panna, Waga, Skorpion, Strzelec, Koziorożec, Wodnik, Ryby]
- Cymański o planie odbudowy: "Tylko szalony byłby przeciwko". A Solidarna Polska? "Stanowisko przeciw"
- "Rozwód to zgorszenie". Kto stoi za billboardami "Kochajcie się mamo i tato", które zalały Polskę?
- Gosławice. 28-latka bez prawa jazdy wjechała w drzewo. Z samochodu wypadł jej 4-letni syn
- Szymon Hołownia o kryzysie w instytucji Kościoła. "Płakać po niej nie będę"
- Ksiądz życzył kobietom, by "nie ulegały" hasłom o równouprawnieniu i wolności. Zmienił zdanie: Niestosowne