Rosja wysyła flotę, Turcja ciężki sprzęt, Asad - wojska. Szykuje się wielka bitwa [4 FAKTY]

W syryjskiej prowincji Idlib może dojść do katastrofy humanitarnej. Siły Baszara Al-Asada szykują się do ataku na tereny zajmowane przez zbrojną opozycję i dżihadystów. Zagrożone są setki tysięcy cywilów. Oto cztery rzeczy, które trzeba wiedzieć o bitwie, która może zacząć się niedługo.

W ciągu ostatniego roku reżim Baszara Al-Asada ze wsparciem Rosji i Iranu przejmował kolejne enklawy zbrojnej opozycji. Scenariusz był podobny: oblężenie z ciężkimi bombardowaniami, wejście wojsk i postawienie otoczonym ultimatum - zgoda na "pogodzenie się" z reżimem lub złożenie broni i ewakuacja na inne tereny pod kontrolą zbrojnej opozycji.

Tę drugą możliwość wybrało tysiące bojowników, ich rodzin oraz aktywistów, którzy sprzeciwiali się Asadowi. Wszyscy trafiali w jedno miejsce - do prowincji Idlib na północnym zachodzie kraju, przy granicy z Turcją. Ludzie uciekali tam już wcześniej. Szacuje się, że na terenie mniejszym niż województwo opolskie znajdują się trzy miliony ludzi i tysiące bojowników. Teraz reżim szykuje się do zajęcia tej enklawy, co może być katastrofalne w skutkach dla mieszkających tam cywilów - z których duża część już wcześniej uciekła przed wojną z innych części Syrii.

1. Kto rządzi prowincją Idlib?

Idlib to ostatnia duża część Syrii, która pozostaje pod kontrolą tzw. zbrojnej opozycji. Podobnie jak było w innych miejscach, pod tym hasłem kryje się szereg różnych organizacji, które nieraz walczą ze sobą nawzajem. Większość ugrupowań w Idlib to islamscy ekstremiści, w tym dżihadyści z Tahrir al-Sham - syryjskiej Al Kaidy. Wśród tych terrorystów jest wielu bojowników z innych państw.

Nie wiadomo dokładnie, jak wygląda podział władzy i kontroli w Idlib. Ze względu na działalność dżihadystów miejsce to nie jest bezpieczne dla zagranicznych dziennikarzy i brakuje niezależnych źródeł informacji. 

W prowincji są też tysiące bojowników, którzy nie chcieli przyłączyć się do wojsk reżimu i zostali ewakuowani po zajęciu m.in. Wschodniej Ghuty i Daraa, a wcześniej Aleppo. Przedstawiciele zbrojnej opozycji, ich bliscy, a także cywilni aktywiści pojechali tam z obawy przed represjami, aresztowaniami czy przymusowym wcieleniem do wojsk Asada. Teraz najpewniej przyłączą się do walki, gdyż nie ma już innego miejsca w Syrii, do którego mogliby uciec. 

embed

Mapa podziału terytorialnego w okolicy prowincji Idlib. Czerwony - siły rządowe; jasny zielony - zbrojna opozycja i dżihadyści; ciemny zielony - wojska tureckie i zależne od nich bojówki; żółty - siły kurdyjskie. 

Idlib jest położone na północnym zachodzie Syrii. Od strony zachodniej prowincja graniczy z Turcją, zaś na południu i wschodzie jest otoczona przez tereny kontrolowane przez władze w Damaszku. Na północy leży prowincja Afrin, do niedawna zajmowana przez Kurdów. Jednak w tym roku została przejęta przez siły tureckie, które wraz z zależnymi od siebie bojownikami stworzyły tam własną strefę. Wojsko tureckie rozmieściło też kilkanaście "punktów obserwacyjnych" wzdłuż linii frontu na granicy Idlib. Analogiczne punkty po stronie reżimu rozmieściły Rosja i Iran. 

2. Jak wyglądają przygotowania do bitwy?

O ofensywie w Idlib mówi się od tygodni. W połowie lata siły rządowe przejęły inną enklawę zbrojnej opozycji w prowincji Daraa na południu kraju. Po tym, jak sytuacja tam zaczęła się stabilizować, było jasne, że Idlib będzie następne. W mediach społecznościowych pojawiają się kolejne zdjęcia z przerzucania wojsk i ciężkiego sprzętu na północ Syrii. W bitwie mają wziąć udział nowi żołnierze, wcieleni do armii po poddaniu się i "pogodzeniu" z rządem w Darze. Nie wiadomo jednak, kiedy może zacząć się ofensywa i czy od razu dojdzie do ataku na pełną skalę.

W okolicy Syrii pojawiło się w ostatnich dniach prawie 30 rosyjskich okrętów. Biorą one udział w manewrach - pierwszych tak dużych na Morzu Śródziemnym. Jednak moment manewrów zbiega się z przygotowaną ofensywą w Idlib. W okolice Syrii wypłynęły m.in. krążownik rakietowy "Marszał Ustinow"  i nowe fregaty rakietowe "Admirał Grigorowicz" i "Essen".

Turcja, która popiera rebeliantów w Idlib, ostrzegła przed rozwiązaniem wojskowym i ma prowadzić negocjacje z Rosją, starając się uniknąć ofensywy. Oba kraje mają starać się doprowadzić do negocjacji i poddania się bojowników i terrorystów. Jednak według doniesień w mediach Turcja przerzuca też dodatkowe siły i sprzęt w stronę granicy z Syrią.

Do walki szykują się także bojownicy i terroryści. Według doniesień, mieli oni wysadzić mosty prowadzące w stronę terenów pod kontrolą władz, a niektóre wsie przy linii frontu określono jako "zamkniętą strefę wojskową" i wezwano cywilów do ewakuacji. 

3. Jakie jest zagrożenie dla cywilów?

Szef syryjskiego MSZ Walid al-Mu’allim mówił w rozmowie ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem, że "celem w Idlib jest Al Kaida" i armia rządowa ma "starać się unikać strat wśród cywilów". Jednak już wcześniej Baszar Al-Asada wykorzystywał walkę z dżihadystami jako pretekst do rozprawienia się z opozycją, a w poprzednich bitwach prowadzono bombardowania (w tym z użyciem broni chemicznej) także wobec cywilów. Dlatego ONZ obawia się, że w gęsto zaludnionym Idlib może dość do katastrofy humanitarnej. 

Staffan de Mistura, specjalny przedstawiciel ONZ ds. Syrii, mówił w tym tygodniu, że w związku z potencjalną ofensywą "na szali jest życie prawie 3 mln ludzi". Podkreślił, że niemal połowa z nich to uchodźcy wewnętrzni, wysiedleni z innych części Syrii. Część żyje w tymczasowych obozach w bardzo trudnych warunkach. 

Mistura podkreślił, że liczbę terrorystów z Al Kaidy szacuje się na ok. 10 tys., zaś cywilów jest prawie 3 mln i "nie można usprawiedliwiać ciężkich strat wśród cywilów walką z terrorystami". Dla ONZ i samych mieszkańców z pewnością nie są uspokajające zapowiedzi Ławrowa o "zlikwidowaniu ropiejącego wrzodu", jakim ma być Idlib. 

Niewykluczone, że jeśli dojdzie do ofensywy w Idlib, wywoła to nowy kryzys uchodźczy. W Turcji żyje obecnie około 3 mln uchodźców z Syrii - więcej niż w jakimkolwiek innym kraju (choć biorąc pod uwagę stosunek liczby uchodźców do ogólnej populacji, to pod większa presją są Liban i Jordania). Obecnie granice Turcji są zamknięte dla nowych uchodźców, a w ostatnich latach pojawiły się na nich płoty i fortyfikacje. Pytanie, co zrobi kraj, gdy dziesiątki lub setki tysięcy ludzi zacznie uciekać przed walkami. W czasie ofensywy w Darze Jordania i Izrael nie wpuściły uchodźców, którzy koczowali na ich granicach. Jednak w Idlib cywilów jest jeszcze więcej. Zaś walki mogą być bardziej zacięte - siły zbrojnej opozycji są tam większe, a bojownicy nie mają już dokąd uciec. Jeśli uchodźcy przedostaną się do Turcji, niewykluczone, że kraj puści ich dalej do Europy.

4. Czy istnieje zagrożenie użycia broni chemicznej?

W miejscowości Khan Sheikhoun (Chan Szajchun) na terenie prowincji Idlib doszło w zeszłym roku do ataku chemicznego z użyciem gazu sarin. Zginęło około 100 osób. Siły Baszara Al-Asada są oskarżane także o inne przypadki wykorzystania broni chemicznej przeciwko cywilom, w tym w czasie oblężenia Wschodniej Ghuty. W związku z tym pojawiły się obawy, że także w przypadku możliwej ofensywy w Idlib reżim zaatakuje środkami chemicznymi. 

Departament Stanu USA oświadczył, że obarczy Moskwę - sojusznika Damaszku - odpowiedzialnością, jeśli siły rządowe użyją broni chemicznej w walce o Idlib. USA mają być w stałym kontakcie z Rosją w celu zapobiegania atakom chemicznym. Po ataku w Khan Sheikhoun USA dokonały serii nalotów na cele syryjskiego reżimu, które uznano za mające związek z bronią chemiczną. 

Rząd Syrii zaprzecza, jakoby używał broni chemicznej i twierdzi, że pozbył się swoich zapasów w ramach umowy zawartej między USA i Rosją po ataku w Ghucie w 2013 roku. Moskwa i Damaszek twierdzą teraz, że USA planują "sfabrykować" chemiczny atak lub skłonić bojowników do ich wykonania środków chemicznych, by mieć "pretekst" do nowych nalotów przeciwko siłom Asada. Agencja AP zwraca uwagę, że wbrew podobnym oskarżeniom w przeszłości nie ma wielu dowodów na to, by zbrojna opozycja wykorzystywała broń chemiczną. 

Z kolei Staffan de Mistura, specjalny przedstawiciel ONS ds. Syrii mówił, że zdaje sobie sprawę, iż zarówno siły rządowe, jak i Al Kaida w Idlib mają techniczne możliwości produkcji broni chemicznej z użyciem chloru.

Więcej o: