Użytkowniczka Facebooka umieściła na swoim profilu zdjęcie wezwania na warszawską policję, które otrzymała jej znajoma - czterdziestoparoletnia kobieta z trójką dzieci.
"Zaszła taka potrzeba i musiała kupić tabletkę 'dzień po'. Zaznaczam, iż dokonała ona zakupu w aptece - legalnym źródłem. Posiadała receptę. Po półtora roku dostaje takie pismo" - napisała użytkowniczka.
W piśmie Komenda Rejonowa Policji Warszawa I wzywa kobietę 24 września na przesłuchanie w charakterze świadka w związku z zakupem "środków wczesnoporonnych", którego miała dokonać 2 marca 2017 r.
Wiele osób w komentarzach wskazywało, że pismo najprawdopodobniej nie jest prawdziwe. Portal Gazeta.pl ustalił jednak, że takie wezwanie rzeczywiście zostało wysłane do warszawianki.
- Potwierdzam autentyczność wezwania. Policjanci ze Szczecina w ramach pomocy prawnej poprosili nas o przesłuchanie w charakterze świadka wskazanej przez nich osoby - mówi nam komisarz Robert Szumiata.
Należy przypomnieć, że tabletka "dzień po" nie jest lekiem wczesnoporonnym, jak często błędnie się go nazywa (środek hamuje lub opóźnia owulację i w ten sposób zapobiega zapłodnieniu). Co więcej, w marcu 2017 roku tabletki "dzień po" można było jeszcze kupować bez recepty, co zmieniło się dopiero kilka miesięcy później.
Skontaktowaliśmy się z użytkowniczką, która zamieściła wpis, by wyjaśnić naszą wątpliwość i otrzymaliśmy odpowiedź, że we wpisie pojawił się błąd i zakupu faktycznie dokonano bez recepty.