To najważniejsze pytanie po tej konwencji: czy Koalicja Obywatelska będzie w stanie rozwinąć skrzydła - zwłaszcza lewe - i zrobić z nich użytek, skoro Platforma Obywatelska rękami Schetyny zarzuciła wcześniej "konserwatywną kotwicę"?
Póki co można stwierdzić, że Schetyna metodycznie realizuje projekt projekt budowy jednego frontu: skonsumował liberalną Nowoczesną, przyciągnął lewicową Inicjatywę Polską Barbary Nowackiej. A ponadto - jak mówią w Platformie - „Grzegorz się wyrobił”. Konwencja Koalicji Obywatelskiej nie miała takiego rozmachu jak Prawa i Sprawiedliwości przed tygodniem, ale została przygotowana profesjonalnie.
Dobrze przemyślane obietnice
Grzegorz Schetyna pokazał, że jest sprawnym szefem partyjnym i coraz lepszym mówcą, choć do roli trybuna ludowego, który by porywał tłumy, wiele wciąż mu brakuje. Rafał Trzaskowski niczego przełomowego nie powiedział, ale pokazał, że na serio chce walczyć o Warszawę. Barbara Nowacka dołączyła do frontu budowanego przez Schetynę, a mimo to ciąż jest nadzieją dla lewicowego elektoratu. Katarzyna Lubnauer, że Nowoczesna jest jednym z filarów KO.
Dobrze przemyślane obietnice, które dotrą do wyborców - to też jest uzysk tej konwencji. Budowa i remont Orlików, dróg lokalnych ("schetynówek") i dróg rowerowych - to tematy, które są bliskie ludziom. Podobnie jak dbałość o powietrze („Polska bez smogu”). Wsparcie dla seniorów i ich aktywizowanie może nie jest efektowne, ale to społecznie ważne zadania samorządów.
Zwłaszcza dwa postulaty się wybijają: szkoła bez chaosu i darmowy bilet dla uczniów. Choćby partyjni liderzy brali się za łby, to we wrześniu nie ma w domach ważniejszego tematu niż początek roku szkolnego, chaos w szkołach, plany lekcji, dojazdy do placówek i koszty tego dla domowych budżetów.
Postulat, by w regionie był jeden gospodarz w regionie, co oznacza likwidację urzędów wojewódzkich, nośny już nie jest, choć dla zarządzania samorządami pozostaje istotny.
Brawa od uczestników
Najbardziej emocjonalnym punktem konwencji były krótkie przemówienia 24-letniego Jakuba Hartwicha i 22-letniego Adriana Glink - niepełnosprawnych chłopaków, którzy kandydują z list Koalicji Obywatelskiej. Upomnieli się oni o 500 zł dla rzeszy osób, które są niezdolne do samodzielnej egzystencji. Od uczestników konwencji zebrali wielkie brawa, ale to czego zabrakło, to jasnego zobowiązania KO, że ten postulat wcielą w życie. A to naraża opozycję na zarzut, że traktują ich jak paprotki.
Uderzający jest przekaz konwencji - bardzo równościowy: równy dostęp do edukacji, zrównywanie szans młodzieży z wielkich miast i głębokiej prowincji, dostęp do służby zdrowia itd. Tu powstaje jednak pytanie o wiarygodność. Czy Platforma Obywatelska, która przez osiem lat nie potrafiła ugruntować obowiązku szkolnego 6-latków, co faktycznie równałoby szanse dzieci z prowincji i miast, teraz będzie zdolna do walki z chaosem w szkołach? Albo: skoro dzisiejsza opozycja nie mogła znaleźć pieniędzy na 500+, to jak teraz będzie szukać pieniędzy na darmowe bilety?
I po trzecie: czy politycy PO w ogóle są wiarygodni, gdy głoszą tak egalitarne hasła i postulaty, skoro partyjna młodzież Platformy - pokoleniowo najbliższa uczniom i studentom - przyjeżdża na konwencję drogimi samochodami? Koalicja Obywatelska wychodzi dziś z celnymi hasłami, ale w kampanii po pierwsze będzie musiała przekonać, że faktycznie jest w stanie je realizować.