Osęka: "Wiadomości" jak "Trybuna Ludu". TVP czerpie garściami z komunistycznej propagandy

"Wiadomości" przeszły głęboką ewolucję, stopniowo tracąc kolejne cechy nowoczesnego serwisu informacyjnego. Ich obecny kształt został podporządkowany racji nadrzędnej, jaką jest światopoglądowa spójność przekazu - pisze dla Gazeta.pl Piotr Osęka, profesor w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk
Jesteś w dziale Opinie portalu Gazeta.pl. Publikujemy teksty bardzo różne ideowo i zawsze wyrażają one poglądy autorów, a nie redakcji.

Jeśli chodzi o opozycję, trudno mieć złudzenia. Jej politycy "nie mają pomysłu na Polskę, dlatego zamiast merytorycznej dyskusji wybierają ataki i agresję, wybierają totalną awanturę". Dwoją się i troją walcząc z rządem, a przecież "powinni wiedzieć, iż przeciętny Polak na żadne awantury nie ma dzisiaj ochoty". "Sfrustrowani i nie potrafiący pogodzić się z werdyktem wyborców" politycy "szukają wsparcia za granicą, bo nie znajdują go w Polsce", a więc "w myśl zasady 'ulica i zagranica' robią, co mogą, żeby zdyskredytować polski rząd". "Udzielają wywiadów zagranicznym agencjom informacyjnym" a "ich wypowiedzi są, owszem, elementem polityki, tyle, że nie polityki polskiej. Są potrzebne różnym siłom dla realizowania swojej polityki, wrogiej narodowej wspólnocie, a więc i Polsce". Niepomni, że "w żadnym cywilizowanym społeczeństwie nie dzieje się tak, by opozycja wynosiła treści swego konfliktu z władzą na zewnątrz". ochoczo "spełniają funkcje nowej Targowicy i antypolskiej w ostatecznym rachunku grze służą świadomie i z przekonaniem".

Co najbardziej przykre, ludziom, "którzy z rozmysłem ulokowali się na manowcach awanturnictwa, obce są pojęcia narodu i ojczyzny". Wciąż "kpią z polskiej historii oraz symboli i nie upamiętniają wartości ważnych dla Polaków" a swoimi szyderstwami "stawiają się poza wspólnotą Polaków dumnych ze swojego pochodzenia narodowego". Dobrze pamiętamy, że do niedawna, gdy sami byli jeszcze u władzy "z premedytacją pomijali milczeniem istotne kwestie z punktu widzenia tradycji i godności narodowej. Niewiele obchodziły ich sprawy, które stanowią dumę narodu polskiego, starali się zniekształcić naszą historię i osłabić pamięć o tradycjach narodowych".

Wszystkie przytoczone cytaty są prawdziwe i dosłowne. Połowa pochodzi z sierpniowych wydań "Wiadomości TVP", reszta - z "Trybuny Ludu", głównego dziennika czasów PRL. Nie sposób ich odróżnić.

Światopoglądowa spójność przekazu

Obejrzenie ciurkiem trzydziestu wydań głównego serwisu informacyjnego publicznej telewizji to dla historyka propagandy doświadczenie szczególne. Zapewne można porównać je z emocjami, jakie odczuwałby paleontolog natykając się na żywego tyranozaura.

Nie chodzi wcale o to, że "Wiadomości" są stronnicze. To żadna nowość. Wraz z przejęciem telewizji przez ludzi PiS w styczniu 2016 r., dziennikarze programów informacyjnych (z reguły wymienieni na nowych) od razu przestali udawać, że próbują być obiektywni. Zamienili się w rzeczników rządzącej partii i wcale tego nie ukrywali. Jednak, jak się okazuje, nie był to wcale punkt dojścia, lecz punkt wyjścia: w ciągu dwóch następnych lat "Wiadomości" przeszły głęboką ewolucję, stopniowo tracąc kolejne cechy nowoczesnego serwisu informacyjnego. Ich obecny kształt został podporządkowany racji nadrzędnej, jaką jest światopoglądowa spójność przekazu.

PiS-owski katechizm

Opisując niegdyś kulturę polityczną stalinizmu, zwróciłem uwagę na holistyczne ambicję ówczesnej propagandy. Każdy wątek musiał zawierać w sobie reprezentacje pozostałych narracji, składających się na ideologiczną wizję świata. Pisząc o budowie Nowej Huty, trzeba było podkreślić, że "każda tona stali to cios w podżegaczy wojennych". U nas powstają szkoły i przychodnie, a w Ameryce policja bija bezrobotnych - podkreślała prasa - "Władza ludowa zwalcza analfabetyzm", co oczywiście nie w smak "rodzimej reakcji". Kapitaliści skazują obywateli na życie w nędzy - a my wznosimy Pałac Kultury i umacniamy przyjaźń ze Związkiem Radzieckim. Robotnicy przekraczają normy i wprowadzają się do nowych mieszkań – donosiła "Trybuna Ludu" - a tymczasem kuria krakowska zdradza Polskę za dolary.

No i ta tradycja odżyła. "Wiadomości" przestały być tylko relacją o wydarzeniach minionej doby - choćby pokrętną i zmanipulowaną. Bieżąca polityka staje się pretekstem do codziennego recytowania PiS-owskiego katechizmu.

"Sprawy polskiej wsi, potrzeby i problemy rolników to tematy, od których PiS nie zamierza uciekać w kampanii samorządowej" - informuje głos zza kadru. Za to PO "zamiast propozycji dla Polaków woli postawić na kampanię billboardową". PiS wciąż prowadzi w sondażach (ich wyniki podawane są niemal codziennie), co zawdzięcza "polityce społecznej i wypełnianiu wyborczych obietnic", podczas gdy "totalna opozycja" z braku merytorycznych argumentów odpowiada "agresją i pogardą", wynajmując płatnych trolli w internecie. Patryk Jaki od samego rana pochyla się na problemami mieszkańców Warszawy - "codziennie spotyka się z mieszkańcami stołecznych osiedli i blokowisk". Jakże żałośnie wypada na jego tle Rafał Trzaskowski, który nie potrafi przedstawić żadnego programu, tylko szydzi z defilady na święto wojska, którą "na żywo śledziło 120 tysięcy Polaków z całego kraju, dumnych ze swojej narodowości".

Kandydat Zjednoczonej Prawicy Patryk JakiKandydat Zjednoczonej Prawicy Patryk Jaki Fot. Adam Stępień / Agencja Wyborcza.pl

Obejrzeć jeden materiał "Wiadomości" to jak obejrzeć wszystkie. Każde wydanie jest zapętlonym spotem wyborczym PiS, mantrą o walce prawicowych patriotów z siłami lewicy i Unii Europejskiej. Czy oglądamy materiał o reformie sądów, wynikach gospodarczych czy o rocznicy bitwy warszawskiej, dostajemy wciąż te same obrazy i te same zdania. Zamiast pogrupowanego wyboru informacji - jednolity słowotok, złożonych z peanów na część władzy i złorzeczeń pod adresem jej przeciwników.

PO działa wbrew Polakom

Im większe są sukcesy Zjednoczonej Prawicy, tym zacieklej atakują ją obrońcy starego porządku. Co charakterystyczne (i typowe dla autorytarnej propagandy), wróg przedstawiany jest jako jedność - Platforma, sędziowie, Niemcy, Trzaskowski, dawni esbecy, Bruksela, handlarze roszczeń, imigranci, Tusk i ekologowie to różne paszcze tej samej hydry.

Oto PiS buduje nowe mieszkania dla niezamożnych Polaków, za co wdzięczne mu są pani Wioletta z Białej Podlaskiej i pani Sylwia, kosmetyczka z Łodzi. Nie zawsze tak było. Wszyscy pamiętamy, jak ciężko żyło się za rządów PO i PSL, które pozwoliły na kradzież 250 miliardów podatku VAT. "Wielu wyborców zapamiętało PO jako partię działającą wbrew Polakom": wyprzedającą majątek, likwidującą przemysł stoczniowy i podnoszącą wiek emerytalny. "Wszystkie te decyzje były jednak dobrze widziane w Brukseli i Berlinie".

Ta sama Unia, która przez lata rujnowała naszą gospodarkę, dzisiaj nie pozwala na reformę sądownictwa, której "domaga się 80 proc. Polaków". Sekundują jej w tym politycy Platformy i Małgorzata Gersdorf, która za niemieckie pieniądze przemawia w siedzibie Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe i wspiera niemiecką narrację. A przecież głównym celem Berlina jest fałszowanie historii i obciążanie Polaków odpowiedzialnością za obozy koncentracyjne. Niemcy chcieliby, żeby Polacy zapomnieli o narodowej tradycji - ale my na przekór Unii jesteśmy dumni ze swojej historii i coraz gromadniej chodzimy na pielgrzymki do Częstochowy. Naturalnie z wyjątkiem Rafała Trzaskowskiego, który "ochoczo bierze udział w paradzie równości".

PiS buduje pomyślność, opozycja bruździ

I tak w koło Macieju. PiS buduje pomyślność Polski, Europa pogrążą się w kryzysie, a totalna opozycja bruździ. Weźmy choćby sprawę uchodźców, przez telewizję publiczną nieodmiennie ukazywanych w stylistyce nazistowskich filmów o "Ostjuden" - jako hordy dzikich zwierząt, które ciągną ku cywilizowanych krajom, aby gwałcić, pasożytować i siać destrukcję. Już w 2014 Jarosław Kaczyński ostrzegał, że w Szwecji są "54 strefy szariatu", ale pogrążona w lewicowym amoku Europa nie słuchała i teraz ma za swoje, zalewana falą przestępczości. I tu materiał o napływie zachodnich turystów, którzy cenią sobie spokój i dostatek polskich miast.

W Genui zawalił się wiadukt, konserwowany ze środków unijnych? U nas na szczęście byłoby to nie pomyślenia. Dzięki dalekowzroczności PiS polskie mosty są nowoczesne i trwałe, a w ogóle "takich bezpiecznych przepraw będzie więcej, bo ruszył właśnie nabór wniosków do rządowego programu 'Most dla regionu'".

'Wiadomości' TVP z 5 stycznia 2018 r.'Wiadomości' TVP z 5 stycznia 2018 r. wiadomosci.tvp.pl

Jeszcze w tym roku ruszy przekop Mierzei Wiślanej. Oczywiście projekt ten jest solą w oku Rosji, "inwestycję krytykują też politycy PO, którzy od lat sprzeciwiają się jej realizacji". Nic dziwnego, totalna opozycja nic przecież Polakom nie ma do zaproponowania, potrafi tylko sprowadzać imigrantów i urządzać uliczne awantury, w które włączają się sędziowie Sądu Najwyższego. Sędziowie, którzy orzekali w stanie wojennym, kradną w sklepach, wypuszczają przestępców, spotykają się z politykami PO i najchętniej odebraliby Polakom 500 plus. Na razie donoszą na swój kraj za granicę. Udało im się już namówić Europejską Sieć Rad Sądownictwa, żeby zawiesiła polskie członkostwo dokładnie w rocznicę sowieckiej inwazji. A w przeddzień rocznicy paktu Ribbentrop-Mołotow profesor Gersdorf pojechała do Karlsruhe za niemieckie pieniądze. Potępił ją za to stryjeczny prawnuk admirała Unruga, walczącego w 1939 r. z Niemcami o Westerplatte. To samo Westerplatte, na które dzisiaj prezydent Adamowicz nie chce wpuścić polskich żołnierzy. A teraz przenosimy się pod Giewont, gdzie trwa festiwal folklorystyczny i rywalizacja o "złotą ciupagę".

Telewizyjna nerwica natręctw

Jest w narracji "Wiadomości" coś maniakalnego. Można odnieść wrażenie, że redakcja cierpi na nerwicę natręctw, nie potrafi poskromić kompulsywnej potrzeby doczepiania kolejnych ogniw do łańcucha skojarzeń. Autorzy poszczególnych materiałów zdają się niesieni strumieniem dygresji, niczym narracja powieści szkatułkowej. Oto informacja o 50. rocznicy inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację rozpoczyna się z pozoru niekontrowersyjnie: lektor przypomina o praskiej wiośnie, Dubczeku, gniewie Breżniewa, operacji "Dunaj", polskim korpusie w ramach sił interwencyjnych.

Wtem opowieść skręca w niespodziewaną stronę: głównym bohaterem opowieści staje się Jaruzelski (choć na czele państwa stał wówczas Gomułka), akcja materiału nabiera tempa i przeskakuje do grudnia 1970 r., stanu wojennego, okrągłego stołu i wyboru generała na prezydenta, wreszcie pogrzebu Jaruzelskiego, na którym długo przemawia Komorowski. Na koniec informacja, że generał nigdy nie został ukarany przez sąd - podana chyba tylko po to, żeby pokazać słynną scenę z paryskiego studia, w której Michnik rzuca komuś spoza kadru "odpieprz się od generała". A to wszystko w materiale o sierpniu '68, kiedy Komorowski był nastolatkiem a Michnik siedział w więzieniu.

Dygresje budowane są za pomocą insynuacji. Każda opowieść o opozycji składa się z kilkusekundowych migawek: pojedynczych gestów, grymasów, urwanych scen i strzępów wypowiedzi sprzed roku, z których redaktorzy układają coraz to nowe polityczne oskarżenia. Chwilami "Wiadomości" przypominają niekończący się list szantażysty sklejony ze słów powycinanych z gazet. Na przestrzeni jednego miesiąca tylko w głównych wydaniu serwisu dziesiątki razy oglądałem te same ujęcia: Rzepliński ze świeczką wśród protestujących, Balcerowicz krzyczący "zatrzymamy dobrą zmianę", Gersdorf w Karlsruhe, Nitras w samochodzie Kuźniara, Schetyna zapowiadający rozwiązanie IPN, sędziowie i politycy PO na chodniku przy Wiejskiej.

Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata GersdorfPierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Eksperci z zaprzyjaźnionych mediów

Cześć propagandowej fabuły "Wiadomości" utkana jest z wypowiedzi komentatorów: publicystów i naukowców. Z tymi pierwszymi sprawa jest prosta. W roli bezstronnych dziennikarzy obsadzani są wyłącznie koledzy z prawicowych gazet i portali, którzy naturalnie mówią do kamery kropka w kropkę to samo, co politycy PiS. Bardziej frapująca jest natomiast rola, jaką w przekazie TVP odgrywają badacze.

Chociaż PiS demonstracyjnie lekceważy opinie środowisk akademickich - co widzieliśmy choćby przy okazji ubiegłorocznych zmian w ustawach o sądownictwie - "Wiadomości" traktują ekspertów z niebywałą atencją. Żaden inny serwis informacyjny nie odwołuje się tak często do autorytetu nauki.

Niemal w każdym materiale występuje kilku doktorów i profesorów, podpisanych akademickimi afiliacjami często z dodatkiem bombastycznych tytułów w rodzaju "ekspert do spraw bezpieczeństwa". Dziwnym zbiegiem okoliczności wszyscy mówią to samo, co przed chwilą Ziemiec lub Holecka: Platforma jest żałosna i nie ma programu, PiS realizuje wolę narodu, gospodarska pędzi a Europę terroryzuje polityczna poprawność.

Widz ma otrzymać komunikat, że wyższość rządu nad opozycją to po prostu fakt dowiedziony naukowo. Łatwo może przeoczyć fakt, że zapraszani badacze najczęściej reprezentują odległe peryferia świata akademickiego. To niszowi historycy, socjologowie bez cytowań, politolodzy bez dorobku - głównie z egzotycznych szkół prywatnych. Nietrudno domyślić się, jakie motywy mogły pchnąć ich w objęcia PiS-u. Pozostaje natomiast zagadką, co skłania do wychwalania rządu na antenie "Wiadomości" kilku naprawdę renomowanych badaczy, jak np. byłego prezesa PAN prof. Michała Kleibera.

Hasło VI Zjazdu PZPR

Telewizja publiczna, która garściami czerpie z dorobku komunistycznej propagandy, jeśli chodzi o sposób portretowania opozycji, ochoczo korzysta też z wzorów propagandy sukcesu. Hasło VI Zjazdu PZPR "Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej" w różnych trawestacjach codziennie przewija się na antenie "Wiadomości".

"Rząd Zjednoczonej Prawicy jest pierwszym gabinetem po 1989 r., który tak wiele miliardów wydaje na programy prospołeczne" - entuzjazmują się dziennikarze - "Gospodarka rośnie jeszcze szybciej niż zakładali ekonomiści". Już jest wspaniale, a to dopiero początek. "Podwyżki dla pracowników budżetówki, niższy ZUS dla małych firm, i dalsze uszczelnianie systemu podatkowego. Ministerstwo finansów próbuje się podjąć ambitnego zadania: podwyższenia wydatków z jednoczesnym obniżeniem deficytu budżetowego". Na ekranie widać na przemian stosy banknotów i pnące się ku górze wykresy. Zwykli obywatele przed kamerą zapewniają, jak bardzo poprawiło im się życie. "Ponad dwa miliony rodzin złożyły już wnioski o wypłatę rządowej wyprawki 'dobry start'". Osiemset milionów popłynie do rolników poszkodowanych przez suszę. Będą też nowe drogi, fabryki i linie kolejowe. W najbliższych latach troskliwy rząd rozda Polakom dziesiątki miliardów złotych. A może setki miliardów? Chyba nikt w redakcji nie sprawdza dokładnie tych danych - np. z dnia na dzień prognoza deficytu budżetu zmalała o kilkanaście miliardów. Ważne, żeby liczby robiły wrażenie.

Widzowie mają dość agitki

Codzienna aktywność członków rządu to jeden z głównych tematów serwisu. Premier Morawiecki otwiera odcinek autostrady, minister Ardanowski spotyka się z rolnikami, minister Gowin zapowiada otwarcie centrum badawczego, minister Ziobro jest zbulwersowany bezkarnością notariuszy. Politycy PiS wizytują place budowy, oglądają hale fabryczne i miejsca przyszłych inwestycji, ściskają ręce, życzą powodzenia, wygłaszają przemówienia. Jeśli tylko w jakimś ministerstwie zostanie powołany zespół mający przyczynić się do dalszego rozkwitu gospodarki, widzowie na pewno zostaną o tym fakcie poinformowani.

Premier Mateusz Morawiecki w Sandomierzu na konwencji wyborczej Prawa i SprawiedliwościPremier Mateusz Morawiecki w Sandomierzu na konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości Paweł Małecki / Agencja Wyborcza.pl

Nie dowiedzą się natomiast, po co właściwie prezydent Duda poleciał do Australii. Podczas kiedy w prywatnych mediach huczało od domysłów na temat przyczyny nagłej rezygnacji rządu z zakupu australijskich fregat – a to właśnie zwieńczenie negocjacji w tej sprawie było celem wizyty - "Wiadomości" przez kolejne dni rozwlekle opisywały spotkania głowy państwa z lokalną Polonią, składanie wieńców pod pomnikami, udział w kongresie energetycznym, a nawet otwarcie polskiego biura inwestycji i handlu w Sydney. Żadnych konkretów, ani wyjaśnień, czemu w delegacji bierze też udział minister obrony. "Wizyta prezydenta ma służyć realizowaniu ekspansji gospodarczej i politycznej na cały świat" - zapewniał reporter. Zupełnie jak za dawnych czasów, kiedy przywódcy państwa socjalistycznych składali sobie "braterskie wizyty, upływające w serdecznej, gościnnej atmosferze i prowadzące do dalszego zbliżenia stanowisk i zacieśnienia więzów przyjaźni i współpracy".

Doświadczenie PRL uczy, że partyjna propaganda rzadko jest skuteczna. Gierek cieszył się popularnością, póki społeczeństwo mogło konsumować owoce gospodarczego wzrostu, napędzanego kredytami. Wraz z załamaniem się rynku, w dół poleciały też wskaźniki poparcia, a kraj ogarnęły strajki. Na nic zdały się wysiłki "Dziennika Telewizyjnego", który dwoił się i troił pokazując a to piece Huty Katowice a to gospodarskie wizyty I sekretarza.

"Wiadomości" codziennie wymierzające te same kopniaki i składające te same pokłony są po prostu przeraźliwie nudne. Rozumiem, że ich oglądanie może być dla widzów formą tożsamościowego rytuału - codziennego utwierdzenia w światopoglądowych wyborach. Ogranicza to jednak zasięg odbiorców do kręgu zdeklarowanych zwolenników PiS. Cała reszta odwróci się od "Wiadomości" (ten proces trwa już w najlepsze) zniesmaczona ich jawnie agitacyjną formułą. Jeśli PiS utrzymuje wysokie notowania w sondażach, to raczej pomimo niż dzięki serwisom telewizji publicznej.

Wyścig w gorliwości

Zastanawiam, czy się dziennikarze TVP mają w ogóle świadomość, jak bardzo mówią "Dziennikiem Telewizyjnym". Ci młodzi, których jest najwięcej, pewnie nie. Do telewizji publicznej trafili z niszowych stacji, gazet i portali, w których dziennikarstwo zawsze utożsamianie było z demaskowaniem wrogów narodu. Ale przecież i Kurski i liderzy PiS pamiętają PRL. Wielu działało w opozycji, to o nich mówiono wtedy w propagandzie, że są "antypolską agenturą na dolarowym żołdzie". Dlaczego dzisiaj każą swoim dziennikarzom naśladować Woźniaka i Tumanowicza?

No cóż, "dobra zmiana" potrafi błyskawicznie wydźwignąć na szczyt kariery, ale jeszcze szybciej potrafi strącić w otchłań - zarówno obcych jak i swoich. Swoich przede wszystkim. Wszak rewolucja wymaga od żołnierzy bezwarunkowego zapału.

Jacek KurskiJacek Kurski Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Na ostatecznym kształcie "Wiadomości" odciska się zatem suma oddolnych konformizmów. Dziennikarze działają w myśl zasady: "wszyscy widzowie są dla nas ważni, ale najważniejszych jest tych kilku, którzy dali nam pracę i mogą nas zwolnić". I prześcigają się w gorliwości. Dlatego media publiczne wyglądają tak, jak wyglądają.

Siermiężne jak "notatnik agitatora"

Ale możliwe jest też inne wyjaśnienie. Być może poczucie ulgi, płynące z żartów nad poziomem telewizji Kurskiego, jest przedwczesne. Zgoda, "Wiadomości" są siermiężne niczym niegdysiejszy "notatnik agitatora". Na pewno nie uwiodą centrowych wyborców. Ale może wcale nie mają uwodzić? Może nie są patologią ani wpadką "dobrej zmiany" tylko jej zwiastunem, forpocztą?

W wizji świata, codziennie przekazywanej przez "Wiadomości", można dostrzec uzasadnienie zmian ustrojowych idących znacznie dalej niż obecne. Wystarczy, że władza postanowi być konsekwentna i pójść tropem własnej propagandy. Polską rządzi wszak najmądrzejsza i najtroskliwsza partia w dziejach narodu - czy nie było patriotycznie zostawić ją u steru władzy już na zawsze? Unia Europejska chce nas pozbawić tożsamości, zarazić lewicowymi miazmatami, upokorzyć – czas zatem od niej się odgrodzić. Politycy i dziennikarze opozycji to złodzieje, ubecy oraz zdrajcy. Do więzienia z nimi! I wtedy nastanie – jak napisał kiedyś Jarosław Kaczyński w tytule swojej książki - "Polska naszych marzeń". Taka jak przedtem.

---

Piotr Osęka - skończył historię na Uniwersytecie Warszawskim, obecnie profesor w Instytucie Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi w badaniu, dokumentowaniu i upamiętnianiu historii Marca '68.

Od jakiegoś czasu na Gazeta.pl publikujemy opinie publicystów z różnych stron sceny politycznej - mamy nadzieję, że są dla Ciebie interesujące! Co o nich sądzisz? Weź udział w ankiecie. KLIKNIJ TUTAJ, aby odpowiedzieć na kilka krótkich pytań.

Więcej o: