Beczek: Mieliście ciepłą wodę w kranie i wszystko w głębokim poważaniu. List do obrońców III RP

Wiktoria Beczek
Nie ma nas na marszach KOD, bo i po co mamy być? Żeby słyszeć, że mieliśmy kraj mlekiem i miodem płynący, że młodym żyło się w nim cudownie, że mieli paszporty i stać ich było na Nową Zelandię, narty w Austrii?
Jesteś w dziale Opinie portalu Gazeta.pl. Publikujemy teksty bardzo różne ideowo i zawsze wyrażają one poglądy autorów, a nie redakcji.

Pokolenie moich rodziców wzięło się za pisanie oburzonych felietonów, w których skarży się na młodych. Pierwszy był działacz KOD Theo Nawrocki. Pomstował, że zamiast demonstrować pod sądami, jeździmy na wycieczki do Nowej Zelandii. Z kolei Agata Bielik-Robson orzekła, że "młodzi mordują ojców, by zająć ich miejsce". Tymczasem powinni z nimi ramię w ramię walczyć o demokrację, a dopiero później przyjdzie pora, żeby "pochylać nad problemami globalnego kapitalizmu, sprawiedliwości społecznej, nierówności".

Do festiwalu dodajmy Janusza Majcherka, który krytykuje młodych lewicowców, bo "forsują wizję Polski jako kraju multikulturowego, z afirmacją wszelkich wzorów kultury, kilkunastoma akceptowanymi orientacjami seksualnymi, nieograniczonym prawem do aborcji, ale ograniczonym prawem korzystania z samochodu i grilla w imię ekologii".

Wydawałoby się, że mamy już pokerowego fulla gniewnych obrońców III RP, ale do rady starszych postanowiła dołączyć Dorota Wellman. W felietonie w "Wysokich Obcasach" pyta:

Naprawdę wszystko wam jedno, w jakim kraju żyjecie? Co się musi zdarzyć, żebyście się obudzili z letargu? Zabraknie caffe latte z sojowym mlekiem? Wyłączą internet? Nie będzie darmowego wi-fi? Nie pozwolą siedzieć nad Wisłą? Zabiorą paszporty? Przestanie działać Netflix?

Manify, antify, blokady…

Czytam i nie wierzę własnym oczom. Te teksty to kardynalne nieporozumienie, nieznajomość faktów czy może celowa propaganda? Wellman pisze, że za jej czasów młodzi byli zaangażowani i nie bali się oberwać pałą (w domyśle - teraz się boją). Ciekawe, jak łatwo można nie zauważać moich rówieśników i rówieśniczek, którzy stoją po nocach przed Sejmem i Senatem, organizują demonstracje przed Pałacem Prezydenckim (Akcja Demokracja), biorą udział w komisjach sejmowych (Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej, działaczki feministyczne), tworzą antyfaszystowskie komitety na uczelniach i w liceach. 

Nie mnie rozliczać innych z obecności na marszach i zaangażowania. Gros wydarzeń przechodzi mi koło nosa, bo zwykle jestem wówczas na redakcyjnym dyżurze w Gazeta.pl. Ale nie mam wyrzutów sumienia - już wiele lat temu wystawałam przed Sejmem, gdy Platforma odrzucała kolejno ustawy (w tym swoją własną) o związkach partnerskich. Marzłam z innymi po kolana w śniegu, kiedy większość dzisiejszych oburzonych ignorowała problemy wykluczonych społecznie grup. Przez lata wszystkie manify, antify, parady, marsze, blokady eksmisji zasilali głównie młodzi. Zdarłam tam niejedną parę butów i znam, choćby z widzenia, większość organizatorów - świat aktywistów jest głównie młody.

Dopiero dziś, kiedy polityka zaczęła uderzać w nich samych, Majcherek, Bielik-Robson i Wellman dmą w wuwuzele, maszerują, protestują i krzyczą "precz z Kaczorem, dyktatorem!". 

Szanowni Oburzeni, mieliście ciepłą wodę w kranie i wszystko w głębokim poważaniu, a dziś zebrało się wam na pouczanie! Pamiętam to bicie się w piersi "byliśmy głupi!", które niektórzy z was powtarzali za Marcinem Królem. Czołowi przedstawiciele waszego pokolenia mówili, że trzeba zwrócić się do wykluczonych, zapewniali, że naprawią to, co zaniedbali. Ale na deklaracjach się skończyło. Dziś mówią słowami Bielik-Robson: najpierw walka z PiS, a potem wszystko inne. Macie małą wiarygodność i po prostu ciężko wam uwierzyć.

Stalińska i Jan Paweł II

Ja, moi przyjaciele i tysiące innych "młodych" jesteśmy wszędzie tam, gdzie uważamy za słuszne. Dlaczego nie chodzimy na demonstracje, na których chcielibyście wy nas widzieć? Wellman pisze, że jej pokolenie "w zapędzeniu i walce o sukces, biznes, pieniądze zaniedbało obywatelską edukację dzieci i młodzieży". To naprawdę cała refleksja, na jaką was stać?

Nie przez brak porządnego WOS-u omijamy marsze KOD-u. Nie ma nas tam, bo i po co mamy być? Żeby słyszeć, że mieliśmy kraj mlekiem i miodem płynący, że młodym żyło się w nim cudownie, że mieli paszporty i stać ich było na Nową Zelandię, narty w Austrii? Przecież waszym zdaniem całymi dniami popijamy latte, obowiązkowo z sojowym mlekiem i oglądamy Netflixa.

Nie ma nas z wami, mnie tam nie ma, bo nie mogę znieść uczucia zażenowania, gdy przed Sądem Najwyższym jakaś kobieta wyznaje do mikrofonu, że jej kilkuletnia córka krzyczy przed zaśnięciem "wolne sądy!" oraz "konstytucja!". Nie mogę znieść Doroty Stalińskiej, dziś etatowej śpiewaczki "Murów", która na jednym z pierwszych czarnych protestów cytowała Jana Pawła II (który zabiegi przerywania ciąży nazywał „obozami zagłady”). Nie mogę znieść waszych protest songów, waszych żałobnych walców i waszego samozadowolenia.  

Wasz obraz młodych jest spaczony, bo patrzycie tylko wokół siebie. Czas otworzyć oczy - młodzi walczyli i będą walczyć, ale już nie tylko o to, co wy i nie tylko tak, jak wam się podoba. 

---

Wiktoria Beczek (rocznik '91) jest dziennikarką Gazeta.pl, redaktorką działu Opinii i działaczką stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza. Napisała książkę "Rodzice, wyjdźcie z szafy" - cykl wywiadów z rodzicami osób nieheteroseksualnych.

Od jakiegoś czasu na Gazeta.pl publikujemy opinie publicystów z różnych stron sceny politycznej - mamy nadzieję, że są dla Ciebie interesujące! Co o nich sądzisz? Weź udział w ankiecie.  KLIKNIJ TUTAJ, aby odpowiedzieć na kilka krótkich pytań.

Więcej o: