Beczek: Trójka pyta, czy "przeszkadzają nam homoseksualiści". A czy kobieta to człowiek?

Wiktoria Beczek
- Czy sąsiedzi homoseksualiści mi przeszkadzają? - zastanawiali się słuchacze radiowej Trójki, a na antenę mógł dodzwonić się każdy i powiedzieć dowolną bzdurę. Ważne, że trwa zabawa!
Jesteś w dziale Opinie portalu Gazeta.pl. Publikujemy teksty bardzo różne ideowo i zawsze wyrażają one poglądy autorów, a nie redakcji.

- Czy kobieta to człowiek? Pod słowo „kobieta” możemy podstawić cokolwiek. „Kangur”. Czy kangur to człowiek? Owszem, ma dwie nogi, dwie łapy, łeb (...) Jeżeli waszym zdaniem kobieta jest człowiekiem, to proszę bardzo, macie, wsadźcie sobie to - oburzał się, rzucając odklejonym wąsem, Wojciech Mann, który w kultowym "Za chwilę dalszy ciąg programu" wcielał się w rolę eksperta. Innym razem pytany, czy można bić dzieci, przekonywał: - Sprawa jest jasna - bić. Przedmiotem twardym, linką, smyczą, pasem ze spodni, łańcuszkiem. Bez tego dziecko rośnie na cholera wie co. 

 

Śmiejemy się. W końcu to program satyryczny. A gdyby nim nie był?

Nie przeszkadzają, ale...

W audycji "Za, a nawet przeciw" w radiowej Trójce zapytano słuchaczy, czy przeszkadzają im "sąsiedzi homoseksualiści". I przez większą część programu z głośnika leciał spektakularny ściek. Większości słuchaczy wprawdzie homoseksualiści nie przeszkadzają, ale (słowo klucz) - przeszkadza, gdy się "nachalnie obnoszą", "nazywa się ich związki małżeństwem", "wychodzą z tym na zewnątrz", "całują się publicznie" czy "domagają się uznania ich upodobań przez państwo".

Niektórzy przekonywali, że "takie pary sieją zgorszenie", przekonywali, że osoby homoseksualne w społeczeństwie "to są jednostki i nie ma sensu robić ludziom wody z mózgu", zapewniali, że homoseksualizm nie istnieje w świecie zwierząt (istnieje, drogi słuchaczu) i obawiali się, "co by się stało z dziećmi, które obserwowałyby pary homoseksualne na ulicy". W końcu zadzwonił też pan, który oburzał się, że od "pozwolenia" na homoseksualizm jest już tylko krok od związków brata z siostrą i człowieka z psem

Kto chciał, mógł napluć na mitycznego homoseksualistę, a prowadzący, niczym wodzirej na weselu, wzywał, by dzwonić, pisać i głosować w sondzie. A ty się, homoseksualisto, nie odzywaj, bo to nie jest pytanie do ciebie. Dyskusja jest przecież o tym, czy przeszkadzasz "nam" - normalnym.

Pani Magdo, pani pierwszej to powiem

Uważny czytelnik pomyśli - no tak, Trójka, reżimowe radio. I tu muszę wyprowadzić z błędu. W tej sympatycznej audycji takie tematy pojawiają się od lat. Wprawdzie w ostatnim czasie prowadzący pytał słuchaczy m.in., czy wstyd być bitą żoną, czy chcemy fok w Bałtyku, czy kobiety są dyskryminowane, a szczepienia powinny być obowiązkowe, ale już dobrych pięć lat temu zastanawiano się na antenie, "czy przeszkadzają nam homoseksualiści w życiu publicznym?" oraz "czy w Polsce mamy dyktaturę mniejszości seksualnych". 

Z kronikarskiego obowiązku przypomnę, że pięć lat temu dyrektorką Programu Trzeciego Polskiego Radia była Magdalena Jethon, która po zmianie władzy kreowała się na obrończynię demokracji, wolności słowa i Konstytucji. Jethon prowadziła w Trójce kultową audycję "Pani Magdo, pani pierwszej to powiem...". I ja pani Magdzie pierwszej powiem, że sama sobie tych antydemokratów wychowała, pozwalając na swobodny przepływ ścieku z ust sfrustrowanych wydzwaniaczy do uszu tysięcy osób przed odbiornikami.

Precz z cenzurą!

Zostańmy jeszcze na chwilę w 2013 roku, kiedy pytano o dyktaturę mniejszości seksualnych. W tym samym roku Sejm odrzucił trzy projekty ustaw o związkach partnerskich, w tym (bardzo skromny, kadłubkowy) projekt złożony przez rządzącą wówczas Platformę Obywatelską. Taka to była "dyktatura". 

Prawdziwa była natomiast wielka frustracja. W skrzynce zachowałam odpowiedź na wzburzonego maila, którego wysłałam do wydawczyni audycji. Z odpowiedzi dowiedziałam się, że wysłuchiwanie o zoofilii i pedofilii to część ryzyka, które towarzyszy podejmowaniu tematów trudnych. Na tym polega przecież demokracja, że nie wprowadzamy cenzury, nawet jeśli się z kimś nie zgadzamy. I że odwaga to wielka ze strony Polskiego Radia, bo kto inny potrafiłby tak o wszystkim ze słuchaczami rozmawiać. Wydawczyni przekonywała też, że słusznym jest uświadomić słuchaczom, iż takie poglądy funkcjonują, a krytyką jesteśmy zdziwieni - przecież te poglądy równoważymy innymi głosami, więc rzetelność została zachowana. 

Dyskryminując dyskryminujących

A teraz wróćmy do pytania, które jakieś 25 lat temu zadali Mann i Materna - "czy kobieta to człowiek?". Zgodnie z trójkową logiką musimy wysłuchać dwóch stron - tej, która uważa, że kobieta człowiekiem jest i tej, która przekonuje, że absolutnie nie. Nie możemy przecież oddać głosu tylko tej stronie, która uważa, że kobieta jest człowiekiem. Druga frakcja mogłaby się poczuć pominięta, dyskryminowana wręcz. Co nam wyjdzie z połączenia tych - jak przekonywała mnie przed laty wydawczyni audycji - równoważących się poglądów? Półczłowiek? Podczłowiek? 

I jeszcze refleksja - wszystkie krytyczne, obrzydliwe i, nie czarujmy się, bolesne głosy pochodziły od mężczyzn. Kobiety wygłaszały poglądy wyważone i racjonalne (tak, były również takie). Czy więc mężczyzna to człowiek? Czy przeszkadzałby nam sąsiad mężczyzna? Bawmy się, dzwońcie, głosujcie w sondzie!

---

Zachęcamy do rozmowy! Nasi autorzy odpowiadają na wybrane komentarze. Czekamy na Twój głos!

ulther: W wielu krajach autor programu stanąłby przed sadem za posługiwanie się mowa nienawiści i dyskryminację i to nie dlatego, ze panuje tam dyktatura homolobby, tylko dlatego, ze państwo chroni tam wszystkich obywateli bez względu na wyróżniające ich przyrodzone cechy. Życzę takiej Trójce kompletnego przenicowania przez pisowskich Misiewiczów. Redakcja zabagniona, Strzyczkowski to pętak, radiowy Ziemiec.

Wiktoria Beczek: Z jednej strony Konstytucja RP w art. 32 stanowi, że wszyscy są wobec prawa równi i wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne oraz, że nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Ale kiedy zajrzymy do Kodeksu Karnego (art. 119), to okazuje się, że karane jest tylko stosowanie przemocy lub gróźb wobec osoby lub grupy osób z powodu jej/ich przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości. Czyli dyskryminować ze względu na poglądy polityczne nie można, ale już ze względu na płeć czy orientację seksualną - proszę bardzo.

okoni18: Ale ja się bardzo cieszę, że są takie programy. Dzięki nim nie mam złudzeń w jakim kraju żyję. Czasami człowiek, otaczając się ludźmi podobnymi do siebie, przestaje być czujny, a po takim programie już wie gdzie mieszka. Ludzi chamskich i ksenofobicznych nie zmienimy, możemy ich tylko odsunąć od władzy.

Wiktoria Beczek: Oczywiście, ja też nie mam złudzeń. Ale wyobrażam sobie, że gdyby na taką audycję trafił nastolatek, który właśnie odkrywa, że nie jest taki sam, jak jego rówieśnicy, to może się zwyczajnie załamać.

Nastolatkowie LGBT o życiu w Polsce: "Homofobia to ból, przemoc psychiczna, nienawiść"

Więcej o: